poniedziałek, 28 października 2013

8. The new theory


            Starałam się wyłączyć, gdy Mira opowiadała od początku co się wydarzyło. Wtrącałam tylko co jakiś czas jakiś szczegół, który jej umknął, a który mógł być ważny dla tego całego Noanhela. Co to za imię w ogóle? Ich rodzice byli bardzo twórczy pod tym względem. Ciekawość zżerała mnie od środka. Teraz zdałam sobie sprawę z tego, że nic nie wiem o tej dziewczynie. Ja opowiedziałam jej wszystko o swojej rodzinie i życiu podczas, gdy ona umiejętnie unikała odpowiedzi. Jeździła drogim mercedesem, jej brat był szefem jakiegoś dziwnego gangu w zupełnie innej części Wielkiej Brytanii, a jej chłopak został postrzelony. Co więcej Mira wydaje się wiedzieć kto to zrobił, ale nie chcę nic powiedzieć. Nie ma co, ciekawa z niej była osóbka.
            - Kate?
            Ocknęłam się gwałtownie z rozmyślań i zdałam sobie sprawę z tego, że Noah coś do mnie mówi.
            - Sory, zamyśliłam się - bąknęłam.
            - Pytałem czy Zack powiedział cokolwiek po tym co się stało - powtórzył opierając łokcie na stole.
            - Tylko to, żebym poszła po Mirę - mruknęłam. Noah zmarszczył brwi i zdawał się nad czymś głęboko zastanawiać.
            - To tylko teoria, ale wydaje mi się, że Zack zdawał sobie sprawę z tego co go czeka.
            - Co?! - pisnęła Mira.
            - Pomyślcie tylko, normalny człowiek prosiłby o wezwanie pomocy, pogotowia, policji i innych takich. A jeśli by się zastanowić to Zack tak naprawdę chciał, żeby Kate opuściła miejsce zdarzenia. Być może chciał Ci w ten sposób zapewnić bezpieczeństwo. Inaczej pewnie skończyłabyś tak jak on. Postrzelona i diabeł wie gdzie - stwierdził marszcząc brwi w skupieniu. Otworzyłam szerzej oczy. To co powiedział miało sens.
            - Zack nie jest aż takim dupkiem, aby wciągać w swoje bagno kogoś tak niewinnego jak Kate - mruknęła Mira.
            - Nie pierdol mi tu teraz o niewinności - burknęłam. Może i życie nie doświadczyło mnie niewiadomo jak bardzo, ale jednak co nieco o nim wiedziałam. Nie musiałam imprezować i umawiać się z kryminalistą, żeby wiedzieć co to życie.
            - Nie kłóćcie się teraz. Mamy ważniejsze sprawy na głowie - wtrącił Liam zanim nasza kłótnia rozpoczęłaby się na dobre. Westchnęłam. Miał rację.
            - A więc jak zamierzasz nam pomóc? - spytałam.
            - Zacznę od czegoś najprostszego czyli namierzenia jego telefonu. Później będę kombinował. - Wzruszył ramionami.
            Wstał od stołu, więc Liam i Mira poszli w jego ślady. Skinęłam Mirze głową, że zostanę. To było dla mnie zbyt stresujące. Cała trójka poszła do jakiegoś pomieszczenia w głębi mieszkania, a ja usiadłam w kuchni na blacie obracając w dłoniach jakąś starą pamiątkę. Machałam nogami w powietrzu i oparłam głowę o szafkę za sobą. Przymknęłam powieki i zaczęłam zastanawiać się nad tym gdzie to wszystko zmierza. Musiałam okłamać Veronicę, osobę która była w gronie tych dla mnie najważniejszych, a wkrótce będę musiała okłamać również rodziców. W końcu to tylko kwestia czasu, a odezwą się do mnie chcąc wiedząc co u mnie. 'A wiecie, ganiam za mordercą i postrzelonym kryminalistą z dwoma ledwo poznanymi osobami. Wspominałam Wam już, że jestem w Glasgow?'. Tak, na pewno się ucieszą. Cholera. Podskoczyłam, gdy poczułam, że ktoś staję między moimi luźno spuszczonymi nogami. Moje oczy rozszerzyły się na widok wysokiego mulata, tego którego widziałam już wcześniej. Chciałam krzyknąć, ale zasłonił mi usta dłonią.
            - Spokojnie, gdybym chciał Ci coś zrobić to już dawno wiózłbym Cie nieprzytomną do swojego mieszkania - powiedział rozbawiony. Zarumieniłam się, gdy zdałam sobie sprawę z tego w jakiej jesteśmy pozycji. Wewnętrzną stroną ud dotykałam jego bioder!
            - Mógłbyś się odsunąć? - warknęłam. Chłopak wyciągnął z kieszeni papierosa i zapalił go celowo wszystko przedłużając, zaciągnął się i wypuścił dym z ust obracając głowę, żeby nie dmuchnąć mi w twarz. - Doprawdy doceniam ten wielkoduszny gest - prychnęłam sarkastycznie. Uśmiechnął się asymetrycznie.
            - Aj żebyś wiedziała ile we mnie jest do doceniania... - zawiesił głos seksownie mrużąc oczy. No świetnie Kate, przyznaj jeszcze że ten bandyta Ci się podoba i zapisz się do szpitala psychiatrycznego! Odepchnęłam go wkurzona.
            - Dupek. Odsuniesz się w końcu? - zapytałam, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że chłopak nie poruszył się nawet o milimetr. Spróbowałam jeszcze raz, ale przestałam, gdy zauważyłam jak się uśmiecha spoglądając na moje ręce na jego klatce piersiowej.
            - Wystarczy Malik moja słodka - odparł uśmiechając się z językiem między zębami. - Dupek to zbyt pochlebne w porównaniu z określeniami jakie na ogól słyszę.
            - Kate - burknęłam.
            - Wiem. Ruda mówiła. Ten Twój chłopak to James tak? Wygląda trochę jak bezdomny nie sądzisz? - zaśmiał się i zaciągnął ponownie papierosem.
            - To nie jest mój chłopak - powiedziałam zaskoczona, że ktoś mógł tak w ogóle pomyśleć. Uniósł brew.
            - I dlatego trzymaliście się za rączki jak w przedszkolu? - zakpił. Spłonęłam rumieńcem.
            - Odwal się Malik - warknęłam jeszcze raz próbując go od siebie odsunąć
            - Powtórz to ostatnie. Seksownie wymawiasz moje nazwisko - powiedział ochryple.
            - Mówiłam, żebyś się...
            - Nie waż się jej dotykać! - krzyknął ktoś odciągając ode mnie nachalnego chłopaka.  Zeskoczyłam z blat w momencie kiedy Liam rzucił Malikiem o ziemię.
            - Spokojnie, tylko 'rozmawialiśmy' - powiedział. Specjalnie dał nacisk na ostatnie słowo, żeby brzmiało to jakbyśmy jednak robili coś więcej. Liam z wściekłością kopnął go w brzuch, a ten zgiął się w pół na ziemi.
            - Liam uspokój się! Malik nic mi nie zrobił! - wydarłam się chwytając go za koszulkę.  Chłopak odwrócił się z rozkojarzonym wyrazem twarzy.
            - Ty wiesz?
            - Co wiem? - zapytałam wzdychając.
            - Kim jestem.
            - Oczywiście, że wiem. Zorientowałam się zaraz po tym jak Cie zobaczyłam - prychnęłam.
            - Ej, gołąbeczki, ja tu jestem i umieram wiecie? - odezwał się chłopak wciąż leżący na podłodze. Minęłam Liama i podałam ręke tamtemu.
            - Zasłużyłeś na skopanie dupy Malik - mruknęłam pomagając mu wstać. Ten spojrzał na mnie z zawadiackim uśmieszkiem.
            - Chciałbym zobaczyć jak to robisz. Pewnie bardzo seksownie skopałabyś mi tyłek, co Kate? - Poruszył brwiami. Zaśmiałam się. Coś w tym chłopaku, mimo całej jego oprawki bad boya z mnóstwem tatuaży i kolczyków w dziwnych miejscach, było takiego że uśmiech sam cisnął mi się na usta. W przeciwieństwie do Liama, który wlepiał w niego wrogie spojrzenie.
            - Zostaw ją w spokoju - powiedział przez zęby.
            - Ogarnij się - zaśmiał się Malik. Wyminął nas i podniósł z ziemi swojego papierosa. Wrzucił go do wazonu ze zwiędłymi już kwiatami i posłał mi czarujący uśmiech. - Do zobaczenia moja słodka.
            Potem wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami. Przewróciłam oczami walcząc z rozbawieniem. Jakoś inaczej wyobrażałam sobie kogoś należącego do gangu. W sumie... Poza wyglądem Malik był nawet w porządku. To znaczy był przystojny, i to jak mroczny anioł, ale...no tak. Zbyt mroczny.
            - Co za dupek - burknął Liam. - Dlaczego nie powiedziałaś mi, że wiesz?
            - Jakoś mi to umknęło. James - zakpiłam. - Poza tym zgadłam Twój kod do bramy po Twojej podpowiedzi - przypomniałam mu odgarniając włosy na jedno ramię i bawiąc się końcówkami.
            - Chciałbym to pamiętać - westchnął. Po chwili uśmiechnął się delikatnie. - A jaką dałem Ci podpowiedź?
            - 'Najlepszy dzień mojego życia' - dokładnie to powiedziałeś.
            - A więc byłaś fanką? - wyszczerzył się i szturchnął mnie leciutko łokciem w bok. Przewróciłam oczami.
            - Tak byłam. Zadowolony?
            - Bardzo - odparł z uśmiechem. Gdy to robił wyglądał prawie jak kiedyś kiedy szalały za nim miliony fanek. Cholera. Kiedy ja za nim szalałam.
            - Dlaczego wasz zespół się rozpadł? - spytałam. Liam posmutniał.
            - To długa historia. Jak na razie zostańmy przy kodzie 23072010 - mruknął. Pokiwałam głową. - A co było dalej? Gadałem coś głupiego?
            - Zapytałeś mnie dlaczego... - urwałam. Zacisnęłam na chwilę powieki. - Nieważne.
            Spojrzał na mnie pytająco. Odwróciłam wzrok. Nie chciałam po prostu odpowiadać na to pytanie. Tym razem pewnie nie wywinęłabym się od odpowiedzi. Nagle do pokoju weszła Mira, a za nią Noah.
            - Namierzyliśmy go.
            - I? - Spojrzałam na niego wyczekująco.
            - Zack jest w Północnej Irlandii. A przynajmniej jego telefon jest.
            - Przed nami kolejna wycieczka - westchnęłam bez grama entuzjazmu.

4 komentarze:

  1. O matko! :o On wie, że ona wie! I co teraz?! :o Jeju, nie mogę się doczekać next!
    ~Patu ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu genialne! *O*
    Zapraszam do mnie :)
    http://loolopowiadaniao1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem tu pierwszy raz ale już czuję że zostane tu na dłużej :D
    Mmm.. Malik ^^ ubóstwiam jego w rzeczywistości ale w twoim opowiadaniu moja sympatia do niego jeszcze znacznie wzrosła ;D bardzo go tu polubiłam ;3
    Mam nadzieję że jak już teraz gdy mają namiary na jego komórkę to już go tam znajdą xD
    Czekam z niecierpilowością na nn i życzę duuużo weny :*
    Obserwuję :*

    http://justgivemeafreelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo ogólnie ja tak nie ogarnęłam. Wiec tak Zayn też był w 1D czyli jak on moze byc tez w tym gangu boze dobra nie wiem. Ale rozdzial genialny jak zawsze zlotko <3

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz = 1 uśmiech :))