środa, 23 października 2013

6. He couldn't do that





            Na mojej twarzy musiał malować się głęboki strach i szok, bo Liam usiadł obok mnie i niezręcznie poklepał po plecach. Za ten gest dostał u mnie kilka punktów. Może jest skończonym kretynem, alkoholikiem, a na samą myśl o nim czuję irytację, ale aż taki zły nie jest.
            - Powiesz nam kto to? - zapytał. Mira spuściła wzrok i wytarła łzy drżącymi rękami.
            - Nie mogę. Nie mogę was w to mieszać - szepnęła.
            - Trochę o tym za późno nie pomyślałaś?! - wydarłam się gwałtownie wstając. - Już siedzimy w tym po uszy! Jak ja mam się czuć?! To ja byłam świadkiem i to mnie jako ostatnią widziano z Zackiem! To ja mam na sobie jego krew i to ja go zostawiłam samego, bo jestem idiotką! Więc uwierz mi, że wycofanie się nie wchodzi w grę - dokończyłam łamiącym się głosem. Natychmiast zdjęłam z siebie bluzę chcąc jak najszybciej pozbyć się zakrwawionego materiału ze swojego ciała. Na moje nieszczęście krew przeciekła aż do bluzki. Zacisnęłam powieki. - Ide do łazienki się oczyścić.
            - Pójdę z Tobą - wtrącił Liam.
            Chciałam mu powiedzieć, żeby się odwalił, ale w jego spojrzeniu wyczytałam, że nie chodzi mu o pomoc. Najzwyczajniej w świecie chciał ze mną porozmawiać. Weszłam do łazienki i natychmiast dałam ubrudzone ręce pod wodę. Prawdziwą ulgę odczułabym dopiero po prysznicu, ale na razie musiało wystarczyć mi to. Liam zamknął drzwi łazienki i usiadł na krawędzi dużej wanny.
            - Jak się czujesz? - spytał cicho. Spotkałam jego spojrzenie w lustrze. Namydliłam dokładnie ręce i spłukałam je ciepłą wodą.
            - To mogłam być ja. Ten ktoś mógł chybić i strzelić we mnie - powiedziałam napiętym głosem. - Cholera. Może tak naprawdę ja byłam celem?
            - Nawet tak nie myśl. Kto mógłby chcieć Cie zabić? Nikogo tu pewnie jeszcze nie znasz - odparł spokojnym tonem.
            - Znam tylko... - zamarłam.
            Char. Znałam Chara. Char znał Zacka. Bał się go. Ostatnim razem praktycznie mnie porwał, żebym tylko nie miała z nim kontaktu. Czy to możliwe, że właśnie on pociągnął za spust? Zimny dreszcz objął moje ciało. Ściągnęłam bluzkę i zaczęłam mechanicznie wycierać plamę krwi z brzucha. Boże, krwi Zacka. To wszystko było chore. Co się stało z moim życiem? Dopiero pod koniec zdałam sobie sprawę z intensywnego spojrzenia Liama. Natychmiast sięgnęłam po pierwszą lepszą bluzkę wiszącą na suszarce. Była mi odrobinę za duża, ale w tym momencie to był mój najmniejszy problem. Rumieńce na twarzy skutecznie odegnał ode mnie widok krwi na umywalce. Spłukałam wszystko i wyszłam bez słowa. Poszłam do Miry i położyłam się obok niej na łóżku pocieszająco gładząc ją po plecach, gdy wstrząsał nią kolejny szloch. Od początku wiedziałam, że to jej gadanie 'my ze sobą nie chodzimy' nie jest prawdą. To w jaki sposób na niego patrzyła... Takim spojrzeniem nie obdarza się byle kogo. Usłyszałam trzask drzwi wyjściowych i domyśliłam się, że to Liam wyszedł. Po co ja go w ogóle w to wciągałam? Gdybym wiedziała jaką metodę zastosuję przy wybudzaniu Miry zrobiłabym to samo. Ale w tamtej chwili wszystkiego było dla mnie za dużo. To dalej było za dużo. Poczułam jakby zimna ręka ścisnęła moje serce, gdy w mojej głowie rozbłysło wspomnienie Chara. Jego nieszablonowej urody i pięknych oczu. On nie mógł tego zrobić. On nie mógł tego zrobić. To stało się swego rodzaju modlitwą. On nie mógł tego zrobić.

***

            Obudziłam się z uśmiechem na ustach i beztrosko przeciągnęłam się jak to miałam w zwyczaju. Czyjeś ciało obok było dla mnie jak kubeł zimnej wody. Wszystko do mnie wróciło. Otworzyłam szeroko oczy. Boże, a co jeśli on nie żyje? Nie znałam go, ale sama świadomość i fakt, że widziałam na własne oczy jak walczy o życie sprawiała, że drżałam na myśl o jego możliwej śmierci. Może ten kto go zabrał rzucił go do jakiegoś rowu i pozwolił mu się wykrwawić? Albo dokończył to co zaczął? Miliony możliwości przesuwały się po mojej głowie kiedy poczułam, że Mira się budzi. W tym samym momencie zdałam sobie sprawę z tego jaka jestem samolubna. Ona prawdopodobnie kocha tego chłopaka, a ja myślę tylko o sobie. Egoistka.
            - Hej - mruknęłam słabo. Mira spojrzała na mnie, a z jej oczu promieniował smutek.
            - Kate... Musisz mi pomóc. Muszę się dowiedzieć czy on jeszcze żyje - powiedziała cicho ściskając w dłoniach poduszkę. Jej włosy były rozczochrane na wszystkie strony, a kąciki ust wygięte ku dołowi.
            - Nie wiem jak - mruknęłam siadając i zginając nogi w kolanach.
            - Wiem, że proszę o wiele, ale... - Przełknęła ślinę, a z po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. - Nie mogę go tak zostawić. Muszę zrobić wszystko, żeby go odnaleźć.


            - Mira, rozumiem, ale wciąż nie powiedziałaś mi w jaki sposób mamy się tego dowiedzieć - powiedziałam oplatając rękami kolana. Położyłam na nich brodę i pusto patrzyłam w przestrzeń.
            - Wszystko przemyślałam w nocy. Znam kogoś kto może nam pomóc. Od niego zależy czy go znajdziemy. Potem będziemy tylko musieli go uratować - odparła poważnym tonem, w którym pobrzmiewała determinacja. Spojrzałam na nią.
            - Musieli?
            - Tak. Ja, Ty i Liam. A najlepiej jak zaczniemy jeszcze dzisiaj.

***

            Spojrzałam na małą torbę wypchaną po brzegi moimi rzeczami. Nie wierzę, że to robimy. To wszystko musiało być jakimś pieprzonym żartem. Podwinęłam rękawy mojej ciepłej bluzy i założyłam torbę na ramię. Zamknęłam drzwi i zbiegłam po schodach. Wyszłam przed kamienicę i szybko znalazłam wzrokiem niczym nie wyróżniającą się ciężarówkę przy której stał Liam. Wyjątkowo się ogolił, a jego włosy nie były w aż tak okropnym stanie jak zwykle. Ale i tak opadały mu na czoło i wchodziły do oczu. Jak on może cokolwiek widzieć? Przeszłam przez ulicę i stanęłam obok niego.
            - Hej - powiedział nisko. Spojrzałam do góry szukając jego oczu.
            - Hej - powtórzyłam smutno. - Mira już jest?
            - Jeszcze nie. Daj.
            Wziął ode mnie torbę i wrzucił ją do bagażnika. Usiadłam z tyłu wiedząc, że to Mira i powinna siedzieć z przodu. Dziewczyna dołączyła do nas po chwili. Kilka minut później mknęliśmy szosą nie odzywając się wcale. Nawigacja Liama odzywała się co jakiś czas mówiąc mu gdzie ma jechać. Obserwowałam przez okno jak opuszczamy Londyn. Czułam się okropnie, bo nie mogłam nikomu o tym powiedzieć. Nawet Veronice. To chyba było w tym najgorsze. Nienawidzę sekretów. Moje powieki stały się ciężkie i ostatnie co zobaczyłam zanim odpłynęłam w objęcia Morfeusza to droga otoczona z obu stron lasem. Niezbyt optymistyczny widok dla kogoś kto jedzie odnaleźć osobę, która może być już martwa.

4 komentarze:

  1. O matko! :o Nie wiem co mam napisać, dlatego powiem po prostu JESTEŚ GENIALNA! ;* Czekam na next ;D
    ~Patu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej ale się dzieje.
    Jestem ciekawa co dalej :)
    Pozdrawiam Bella♥

    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
    http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże !! To jest Genialne ... Wczułam się w to jakbym poprostu tam była <3 Jesteś Mega !!! Podziwiam cię dziewczyno <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurdeczki *,* Laska zakochalam sie w tym opowiadaniu.

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz = 1 uśmiech :))