- Zadam Ci kilka pytań, dobrze? - spytał tak niewinnym, miękkim tonem jakby
mówił to do kochanki, a nie pobitej dziewczyny, która nie ma dla niego żadnego
znaczenia. Pokręciłam przecząco głową. - Dlaczego? - zaśmiał się, bo wiedział,
że i tak w końcu się zgodzę.
- Po moim trupie - powiedziałam szorstkim, ochrypłym głosem. Mężczyzna
uśmiechnął się do mnie z litością.
- Masz rację. Po twoim trupie. - Zaśmiał się z własnego żartu, jakby uważał, że
jest bardzo zabawny. Pochylił się nade mną tak blisko jakby chciał mnie
pocałować. Jego oczy były zimne jak lodowiec, nie było w nich krztyny ciepła.
Ten człowiek był tak pełen chęci i potrzeby zemsty, że po drodze stracił samego
siebie. - Umówmy się tak, za każde pytanie na które odpowiesz, spełnię jedno
twoje życzenie…jeśli zechce. Zgadzasz się? - Nie odezwałam się, ale moje
milczenie najwyraźniej uznał za potwierdzenie, bo kontynuował kompletnie
niezrażony. - Zacznę od najprostszego, gdzie jest siedziba gangu Noah?
- Nie wiem.
Szorstka, duża dłoń spotkała się z moim policzkiem, a moja skóra zdawała się
stanąć w ogniu. Obróciłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Człowiek nie wie ile
siedzi w nim nienawiści dopóki nie znajdzie się w takiej sytuacji. Ja miałam
wrażenie, że cała składam się z nienawiści, rozgrzanej do czerwoności i niemal
namacalnej.
- Jesteś pewna? Może zapytam jeszcze raz, gdzie ukrywają się ludzie Noah? Są na wyspach brytyjskich czy znowu uciekli mi do Stanów? Odpowiedz. Na pewno chce Ci się pić - dodał z błyskiem w oku. Zacisnęłam zęby. Mógłby mi obiecywać cuda, a ja wiedziałam, że i tak nie zamierzał dotrzymywać swoich obietnic. Tak czy siak nie wyjdę stąd żywa.
- Jesteś pewna? Może zapytam jeszcze raz, gdzie ukrywają się ludzie Noah? Są na wyspach brytyjskich czy znowu uciekli mi do Stanów? Odpowiedz. Na pewno chce Ci się pić - dodał z błyskiem w oku. Zacisnęłam zęby. Mógłby mi obiecywać cuda, a ja wiedziałam, że i tak nie zamierzał dotrzymywać swoich obietnic. Tak czy siak nie wyjdę stąd żywa.
- Nie wiem.
Pociągnął mnie za włosy i odchylił moją brodę do góry. Ból, który towarzyszył
temu uczuciu był jedynie odrobinę bardziej znośny niż ucisk w moich poobijanych
żebrach. Spojrzał na mnie z niemą groźbą w oczach. Za chwilę jakby wszystko
zniknęło i na jego ustach pojawił się na powrót ten spokojny uśmieszek, który
zwykle mają młodzi ojcowie patrząc na swoje dzieci.
- Zła odpowiedź. Ale dam Ci kolejną szansę słonko. Co zrobili z moimi ludźmi?
Zabili wszystkich czy ktoś został albo może uciekł? Patrz na mnie jak do Ciebie
mówię! - krzyknął głosem, który był zdolny zmrozić każdą cząsteczkę dookoła.
Spojrzałam mu pewnie w oczy w myślach obrzucając go obelgami na dźwięk, których
moja mama dostałaby chyba wylewu.
- Zabili co do jednego - skłamałam bez mrugnięcia. Spojrzał na mnie zaskoczony
tym, że odpowiedziałam i pewnie dlatego nawet nie pomyślał o tym, że mogę
kłamać. Pewnie by się uśmiechnął, gdyby nie to, że odpowiedź wcale nie była
taka jaką chciał uzyskać.
- Grzeczna dziewczynka. Jesteś pewna? - Pokiwałam głową. - Drake! Przynieś
szklankę wody! - zawołał, a po chwili pojawił się w środku niski i szczupły
mężczyzna, który spojrzał na mnie z niepokojem i lekkim współczuciem, ale zaraz
odwrócił wzrok i podał mu naczynie. Drzwi ponownie się zamknęły i zostałam sama
ze swoim prześladowcą. Podstawił szklankę pod moje usta, a ja bez zastanowienia
zaczęłam pić. Nawet jeśli dodali by tam czegoś to chyba lepiej dla mnie,
prawda? Szybciej będę miała to z głowy i zasnę wiecznym snem z dala od całego
tego wszystkiego. - Resztę zostawimy na potem, skoro zaczęłaś mówić. Podaj mi
wszystkie nazwiska ludzi, którzy w tym uczestniczą. - Teraz chyba spodziewał
się, że pójdzie łatwo. Podniosłam kąciki ust lekko ku górze, mimo że miałam
raczej ochotę płakać z bólu.
- Nie. - To jedno jedyne słowo starło uśmiech z jego ust i znowu stał się
potworem. Spoliczkował mnie, tym razem jeszcze mocniej, aż zakręciło mi się w
głowie.
- Nazwiska - warknął.
- Nie.
Cały czas patrząc mi w oczy sięgnął do kieszeni i wyjął z niej nóż. Starałam
się zdusić jęk paniki. To by go tylko ucieszyło. Przez chwilę obracał ostry
przedmiot w dłoniach jakby chciał dokładnie się mu przyjrzeć, a potem bez
ostrzeżenia przyłożył go prosto do mojej szyi, a ostre krawędzie zahaczyły o
moją skórę, lekko ją przecinając. Jak na razie miałam szczęście, ze zrobił to tak
lekko, że nie miałabym po tym nawet blizny. Jeśli bym to przeżyła. Ale to
wystarczyło, żeby moje serce przyspieszyło, a w ustach pojawił się cierpki smak
żółci. Smak strachu.
- Nazwiska - powtórzył z morderczą miną. Widziałam w jego oczach, że
musiał się powstrzymywać, żeby od razu nie zatopić noża w moim gardle. Jego
ręce aż drżały od chęci zrobienia tego.
- Nic Ci nie powiem. Uznaj, że nie wiem - powiedziałam resztkami odwagi.
- Ostatnie pytanie w takim razie księżniczko. I twoja ostatnia szansa. Pewnie
chcesz wrócić do swojej rodziny. Nie odmawiaj sobie tej szansy Kate. Gdzie jest
Zack?
- Nie wiem.
Wiedziałam co teraz nastąpi. I byłam cholernie przerażona i jednocześnie gotowa na to. Żałowałam tylko tego, że nie powiedziałam pewnym osobom co do nich czuje. Bo już nigdy nie będę mogła tego zrobić.
Wiedziałam co teraz nastąpi. I byłam cholernie przerażona i jednocześnie gotowa na to. Żałowałam tylko tego, że nie powiedziałam pewnym osobom co do nich czuje. Bo już nigdy nie będę mogła tego zrobić.
Zapowiada się bardzo fajnie! Na pewno będzie zajebiste, tak samo jak wszystko co piszesz ;* ~Patu <3
OdpowiedzUsuńJuz sie nie moge doczekac co bd dalej! ;D pewnie bd co najmniej jak dark!! ;D
OdpowiedzUsuń~ Car ;D
Ale fajnyy *.*
OdpowiedzUsuńhi, I your blog. I've not read the novel yet. but I read the prologue and it's interesting. I actually speak Spanish so it's so dificult for me, but it's worth it
OdpowiedzUsuńWoow, świetnie się zaczyna :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie --->http://anarchy-tlumaczenie.blogspot.com
Woow, świetnie się zaczyna :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie --->http://anarchy-tlumaczenie.blogspot.com