środa, 2 października 2013

Prolog

                - Zadam Ci kilka pytań, dobrze? - spytał tak niewinnym, miękkim tonem jakby mówił to do kochanki, a nie pobitej dziewczyny, która nie ma dla niego żadnego znaczenia. Pokręciłam przecząco głową. - Dlaczego? - zaśmiał się, bo wiedział, że i tak w końcu się zgodzę.
                - Po moim trupie - powiedziałam szorstkim, ochrypłym głosem. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie z litością.
                - Masz rację. Po twoim trupie. - Zaśmiał się z własnego żartu, jakby uważał, że jest bardzo zabawny. Pochylił się nade mną tak blisko jakby chciał mnie pocałować. Jego oczy były zimne jak lodowiec, nie było w nich krztyny ciepła. Ten człowiek był tak pełen chęci i potrzeby zemsty, że po drodze stracił samego siebie. - Umówmy się tak, za każde pytanie na które odpowiesz, spełnię jedno twoje życzenie…jeśli zechce. Zgadzasz się? - Nie odezwałam się, ale moje milczenie najwyraźniej uznał za potwierdzenie, bo kontynuował kompletnie niezrażony. - Zacznę od najprostszego, gdzie jest siedziba gangu Noah?
                - Nie wiem.
                Szorstka, duża dłoń spotkała się z moim policzkiem, a moja skóra zdawała się stanąć w ogniu. Obróciłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Człowiek nie wie ile siedzi w nim nienawiści dopóki nie znajdzie się w takiej sytuacji. Ja miałam wrażenie, że cała składam się z nienawiści, rozgrzanej do czerwoności i niemal namacalnej.
                - Jesteś pewna? Może zapytam jeszcze raz, gdzie ukrywają się ludzie Noah? Są na wyspach brytyjskich czy znowu uciekli mi do Stanów? Odpowiedz. Na pewno chce Ci się pić - dodał z błyskiem w oku. Zacisnęłam zęby. Mógłby mi obiecywać cuda, a ja wiedziałam, że i tak nie zamierzał dotrzymywać swoich obietnic. Tak czy siak nie wyjdę stąd żywa.
                - Nie wiem.
                Pociągnął mnie za włosy i odchylił moją brodę do góry. Ból, który towarzyszył temu uczuciu był jedynie odrobinę bardziej znośny niż ucisk w moich poobijanych żebrach. Spojrzał na mnie z niemą groźbą w oczach. Za chwilę jakby wszystko zniknęło i na jego ustach pojawił się na powrót ten spokojny uśmieszek, który zwykle mają młodzi ojcowie patrząc na swoje dzieci.
                - Zła odpowiedź. Ale dam Ci kolejną szansę słonko. Co zrobili z moimi ludźmi? Zabili wszystkich czy ktoś został albo może uciekł? Patrz na mnie jak do Ciebie mówię! - krzyknął głosem, który był zdolny zmrozić każdą cząsteczkę dookoła. Spojrzałam mu pewnie w oczy w myślach obrzucając go obelgami na dźwięk, których moja mama dostałaby chyba wylewu.
                - Zabili co do jednego - skłamałam bez mrugnięcia. Spojrzał na mnie zaskoczony tym, że odpowiedziałam i pewnie dlatego nawet nie pomyślał o tym, że mogę kłamać. Pewnie by się uśmiechnął, gdyby nie to, że odpowiedź wcale nie była taka jaką chciał uzyskać.
                - Grzeczna dziewczynka. Jesteś pewna? - Pokiwałam głową. - Drake! Przynieś szklankę wody! - zawołał, a po chwili pojawił się w środku niski i szczupły mężczyzna, który spojrzał na mnie z niepokojem i lekkim współczuciem, ale zaraz odwrócił wzrok i podał mu naczynie. Drzwi ponownie się zamknęły i zostałam sama ze swoim prześladowcą. Podstawił szklankę pod moje usta, a ja bez zastanowienia zaczęłam pić. Nawet jeśli dodali by tam czegoś to chyba lepiej dla mnie, prawda? Szybciej będę miała to z głowy i zasnę wiecznym snem z dala od całego tego wszystkiego. - Resztę zostawimy na potem, skoro zaczęłaś mówić. Podaj mi wszystkie nazwiska ludzi, którzy w tym uczestniczą. - Teraz chyba spodziewał się, że pójdzie łatwo. Podniosłam kąciki ust lekko ku górze, mimo że miałam raczej ochotę płakać z bólu.
                - Nie. - To jedno jedyne słowo starło uśmiech z jego ust i znowu stał się potworem. Spoliczkował mnie, tym razem jeszcze mocniej, aż zakręciło mi się w głowie.
                - Nazwiska - warknął.
                - Nie.
                Cały czas patrząc mi w oczy sięgnął do kieszeni i wyjął z niej nóż. Starałam się zdusić jęk paniki. To by go tylko ucieszyło. Przez chwilę obracał ostry przedmiot w dłoniach jakby chciał dokładnie się mu przyjrzeć, a potem bez ostrzeżenia przyłożył go prosto do mojej szyi, a ostre krawędzie zahaczyły o moją skórę, lekko ją przecinając. Jak na razie miałam szczęście, ze zrobił to tak lekko, że nie miałabym po tym nawet blizny. Jeśli bym to przeżyła. Ale to wystarczyło, żeby moje serce przyspieszyło, a w ustach pojawił się cierpki smak żółci. Smak strachu.
                 - Nazwiska - powtórzył z morderczą miną. Widziałam w jego oczach, że musiał się powstrzymywać, żeby od razu nie zatopić noża w moim gardle. Jego ręce aż drżały od chęci zrobienia tego.
                - Nic Ci nie powiem. Uznaj, że nie wiem - powiedziałam resztkami odwagi.
                - Ostatnie pytanie w takim razie księżniczko. I twoja ostatnia szansa. Pewnie chcesz wrócić do swojej rodziny. Nie odmawiaj sobie tej szansy Kate. Gdzie jest Zack?
                - Nie wiem.
                Wiedziałam co teraz nastąpi. I byłam cholernie przerażona i jednocześnie gotowa na to. Żałowałam tylko tego, że nie powiedziałam pewnym osobom co do nich czuje. Bo już nigdy nie będę mogła tego zrobić.

6 komentarzy:

  1. Zapowiada się bardzo fajnie! Na pewno będzie zajebiste, tak samo jak wszystko co piszesz ;* ~Patu <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Juz sie nie moge doczekac co bd dalej! ;D pewnie bd co najmniej jak dark!! ;D

    ~ Car ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. hi, I your blog. I've not read the novel yet. but I read the prologue and it's interesting. I actually speak Spanish so it's so dificult for me, but it's worth it

    OdpowiedzUsuń
  4. Woow, świetnie się zaczyna :)
    zapraszam do mnie --->http://anarchy-tlumaczenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Woow, świetnie się zaczyna :)
    zapraszam do mnie --->http://anarchy-tlumaczenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz = 1 uśmiech :))