sobota, 29 marca 2014

27. It's hard to think about someone you love when you know what she did

Liam


                Byłem wściekły, że Kate zmusiła mnie do opuszczenia jej. W dodatku musiałem pomóc Zackowi. Gdyby nie on to wszystko w ogóle by się nie wydarzyło. Nie znałem go na tyle długo, żeby za nim tu przyjechać. Zrobiłem to wszystko tylko i wyłącznie z powodu Kate! I jeśli coś jej się stanie to nigdy sobie tego nie wybaczę. Bo to będzie tylko i wyłącznie moja wina. Gdyby wtedy za mną nie wybiegła... Gdyby nigdy mnie nie poznała. Wtedy jej życie dalej byłoby sielanką, a moją miłością wciąż byłby Jack Daniels albo inny trunek. Pokręciłem głową i mocniej chwyciłem Zacka. Choćbym nie wiem jak chciał, nie potrafiłem żałować tego, że poznałem Kate. Że zmieniła mnie w zupełnie innego człowieka. Nie byłem już Liamem Paynem, członkiem sławnego zespołu. Nie jestem już Jamesem, kimś kto tak naprawdę nigdy nie istniał, kimś kogo stworzyłem, żeby móc w spokoju przeżyć załamanie, które przeszedłem po rozpadzie zespołu. Moją przyszłością było bycie po prostu sobą. I nieśmiało marzyłem, że będę mógł być sobą z Kate przy boku. Bo na nikim i niczym nigdy mi tak bardzo nie zależało i nigdy nie będzie.
                Po drodze spotkałem tylko Deana, członka grupy Noah, który wyłączył wcześniej całe zasilanie. Chłopak zaproponował mi pomoc, ale powiedziałem mu, że bardziej będzie potrzebny na dole. Gdy tylko wyszedłem z siedziby Red Snow, poczułem się sto razy lepiej. Teraz musiałem jeszcze tylko znaleźć drogę do wyjścia przez tunele, liczyć na to, że ktoś zostawił odsunięte łóżko w feralnym pokoju i wyjść stąd żywym.
                - Nie przyszedłeś tu dla mnie prawda? Tylko dla niej - powiedział nagle Zack słabym, zachrypniętym głosem.
                - Nie Twój biznes - warknąłem skręcając kolejny raz, licząc na to, że znajdę wyjście jak najszybciej. Nie pamiętałem jak tu doszliśmy z Horanem. Nie zwracałem na to uwagi, po prostu szedłem za nim.
                - Możliwe. Zanim to wszystko się stało znaliśmy się zaledwie 3 miesiące. Wiem jaki jesteś. I mi to odpowiada. Po prostu nie chce, żebyś skrzywdził tą dziewczynę. Może i teraz na zewnątrz jest twarda, ale w środku dalej jest małą, kruchą dziewczyną, którą trzeba się zaopiekować. Dlatego od początku chciałem ją trzymać z daleka od tego. Więc nie spieprz jej życia.
                - Od początku... Czyli to prawda. To co powiedział Noah - mruknąłem.
                - Co powiedział brat Miry?
                - Że kazałeś jej jak najszybciej opuścić tamto miejsce pod pretekstem pójścia po Mirę, żeby ją uratować. A jednak masz serce - burknąłem.
                - Może i jestem zabójcą, ale nie skazuje tych zupełnie niewinnych na pewną śmierć. Każdy kogo zabiłem był tym samym co ja. Tylko, że oni zabijali niewinnych. A ja zabijam ich. Na końcu skończymy w tym samym oddziale w piekle, ale moje sumienie będzie odrobine czystsze. Bo zabijając większość z nich ratowałem tych którzy byliby ich przyszłymi ofiarami. Nie tak źle w porównaniu z zabijaniem dla sportu.
                Musiałem przyznać mu racje, ale zrobiłem to tylko w myślach. Dla mnie odbieranie komuś życia to odebranie komuś życia. I tyle. Nieważne, że może kogoś przez to uratował. Ja bym nie potrafił zabić nawet we własnej obronie. I wiem, że Kate również.
                Błądziłem przez jakiś czas po korytarzach kiedy nagle usłyszałem głosy. Ostrożnie wyjrzałem zza rogu i zobaczyłem Horana i jakiegoś chłopaka, którzy nieśli na czymś drewnianym krwawiące ciało Williama. Otworzyłem szeroko oczy i natychmiast do nich wyszedłem.
                - Co się stało?! - spytałem z przerażeniem patrząc na ranę na piersi chłopaka. - On żyje? Co z Kate?!
                - To Snake. Jakoś się pozbierała i nas znalazła, a potem strzeliła do Williama. Na szczęście chybiła i nie trafiło w żaden ważny narząd, ale wciąż jeśli nie dostarczymy mu jak najszybciej pomocy to skończy się źle. Dobrze, że Kate ją powstrzymała zanim mogłaby strzelić jeszcze raz.
                - Co zrobiła? - spytałem podążając za nimi. Poruszali się nieco szybciej ode mnie, więc musiałem starać się ze wszystkich sił, żeby za nimi nadążyć.
                - Jak to co? Zabiła sukę.
                Prawie upuściłem Zacka. Nie... Nie mogła tego zrobić... Nie Kate... Wiem, że miała powód, ale... Myślałem, że nie byłaby w stanie tego zrobić. Chyba jednak nie znam jej tak dobrze jak mi się wydawało.
                - Nie rób takiej miny. Były tylko dwie możliwości. Albo Snake zabiłaby Kate albo Kate zabiłaby ją. Cieszmy się, że dziewczyna dokonała właściwego wyboru.
                - Właściwego? - wydukałem.
                - Ogarnij się James! Albo Liam, jak wolisz. Kate żyje dlatego, że podjęła taką a nie inną decyzje. Nie możesz jej przez to oceniać. Chciała żyć to żyje. A Snake pewnie i tak długo by nie pożyła skoro już była ranna - warknął Zack.
                Zamilkłem. Może i miał racje. Ale wciąż nie potrafiłem się z tym pogodzić. Udało nam się znaleźć droge powrotną i wspólnymi siłami znaleźliśmy się w pokoju w podziemnym, nazwijmy to klubem, żeby nikogo nie obrażać. Wokół było zupełnie pusto i cicho. Wszyscy musieli wyjść. Nie było słychać z góry przytłumionej muzyki. Miałem nadzieje, że nikt nie zawiadomił policji chociaż szanse były marne. Chyba, że ktoś z ludzi Noah dał rade nad tym zapanować. Wyszliśmy klubu na dwór. Zimny wiatr przeniknął moje ciało wywołując dreszcze. Ale przynajmniej było pusto. Nikt nie wiedział o tym co się tutaj działo. Cóż poza barmanem, którego Horan postrzelił  ucho. Ale najwyraźniej ktoś w jakiś sposób go uciszył. Spojrzałem pytająco na Horana. Ale zamiast niego, odezwał się ten drugi.
                - Trzeba ich zabrać do Sarah.
                - Kim jest Sarah? - Zmarszczyłem brwi.
                - Kimś kto im pomoże i nie będzie zadawać zbędnych pytań.
                Potem kazał zadzwonić mi na podyktowany numer. Dziewczyna o niskim i melodyjnym głosie nie wydawała się być ani trochę zdziwiona tym co ode mnie usłyszała. Kilka minut później przyjechała duża czarna terenówka gotowa zabrać rannych. Wszyscy pojechali tylko ja zostałem. I walczyłem z chęcią wrócenia na dół. Tylko nie wiedziałem czy jestem gotowy spojrzeć ponownie Kate w oczy bez oceniania jej.

____________________________________________________________________

Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale nie wyrabiam się z pisaniem i nauką :( Postaram się, żeby następny był dłuższy.

15 komentarzy:

  1. Oh, biedny Li, jak on to przeżyje?
    Wciąż mnie zastanawia co Char zrobi Kate, umrę do następnej soboty!
    Życzę duużo weny i powodzenia w nauce,
    ~@ilypena

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, wlasnie skonczylam czytac... Jestem przeszczesliwa, ze natrafilam na to ff, bo jest to pierwsze ff o Liamie, ktore przeczytalam. Sama pisze jedno, ale o Hazzie :) masz talent dziewczyno!
    A teraz przechodzac do rozdzialu: Mam nadzieje, ze William przezyje, bo jak go usmiercisz, to obiecuje, ze znajde Cie i zabije nozem zeby uczcic jego smierc hahaha ;D wszystko trzyma sie kupy i latwo sie polapac :) czekam na kolejny rozdzial i cos mi mowi, ze zostane stala czytelniczka ;p jesli chcesz i bedziesz miala czas, zagladnij do mnie ;) rudee-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Według mnie Kate dobrze zrobiła.... Mam nadzieję że Li to zrozumie... I ciekawe jak zareaguje Bones..... No nic, muszę czekać na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Liam.. Jak dla mnie to Kate dobrze zrobiła..
    Błagam oby tylko William z tego wyszedł
    Masz wielki talent dziewczyno, to jedyne ff o Liamie, które czytam do końca :) Życzę dużo weny i mniej nauki xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny super rozdział. Czekam z niecierpliwością na pocałunek Kate i Liam'a, od kilku rozdziałów zastanawia mnie reakcja Bones'a, na śmierć Snake. Tym, że rozdział krótki nie przejmuj się. "Powoli" zbliża się koniec roku, więc są egzaminy, sprawdziany itp. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :* Duzo weny. ( @love_leeroy)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny, zresztą jak zwykle... No, Liam, masz twardy orzech do zgryzienia: Kate jako morderczyni czy Kate, która zabija w obronie innych? No i co dalej się z nią dzieje? Mam nadzieję, że wyjaśnisz to w następnym rozdziale :) =)

    Zapraszam na kolejny rozdział:
    onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślałam ze dowiemy się co z kate ;) ale tak też jest dobrze:) mam nadzieje że liam nie odwróci się od kate bo w końcu nie miała wyboru musiała zabić snake .Czekam na nexta :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też mam nadzieje że Liam się od niej nie odwróci!!! no ale zabiła ją. . też bym miała mieszane uczucia xd A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyno... aż nie wiem co Ci napisać... TO JEST NIESAMOWITE i choć i te słowa są za słabe, to nie znajdę innych ;C Kocham to po prostu !
    I ta scena, gdy Snake postrzeliła Williama i Kate w akcji no po prostu cudo !!! :O Perfekcyjne to było ♥
    Ogólnie to muszę Ci powiedzieć, że bardzo rozwinęłaś swój styl pisania podczas tego opowiadania :) co bardzo mi się także podoba :D
    Mam nadzieję, że Kate dowie się całej prawdy i tylko prawdy, a znając Ciebie będzie szokująca ♥ Ach ! nie mogę się doczekać !
    Oby Boness i Will przeżyli !!!
    Czekam na następny z utęsknieniem :**

    + założyłam nowego bloga, więc jeśli masz czas to zapraszam :)) -
    http://fucking-perfect-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział. Nie mogę doczekać się następnego :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Rany, właśnie nadrobiłam wszystkie rozdziały i jestem pod tak OGROMNYM WRAŻENIEM !!
    Szczerze mówiąc to pierwsze rozdziały były średnio ciekawe, ale później tak się rozkręciłaś że woah!
    Nie mogę się już doczekać następnej soboty. :D

    Pozdrawiam
    @daftZARRY

    OdpowiedzUsuń
  13. AWWWW UWIELBIAM TO OPOWIADANIE :) ZAPRASZAM DO MNIE NA OPOWIADANIE O LIAMIE :)

    http://badboy-from-wolverhampton.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz = 1 uśmiech :))