poniedziałek, 27 stycznia 2014

20. This is sick

William
Brawa dla Horana za jego genialny plan. Dziewczynka, która nie ma pojęcia o świecie, w którym się znalazła i zasadach w nim panujących, trafiła do miejsca gdzie nawet ktoś taki jak ja miałby trudności z przeżyciem. W sumie to nawet mi trochę przykro. Kate była całkiem niezła. Podczas, gdy Horan i ta piosenkareczka Liam rozmawiali przez telefon, podejrzewałem, że z Mirą, ja postanowiłem trochę rozejrzeć się w podziemiach. Może nawet wyciągne Kate z tego bagna? To zależy w sumie od mojego nastroju. Przez moje całkowicie swobodne zachowanie nikt nie zwrócił uwagi na chłopaka zapuszczającego się w miejsce gdzie Horan ostatni raz widział Kate. Zdjąłem z nadgarstka coś co wyglądało jak zwykła skórzana opaska i wyjąłem ze środka jeden z wielu wytrychów i drutów, które były tam bezpiecznie schowane. Kucnąłem i po krótkiej chwili mocowania się z zamkiem, ten ustąpił. Rozejrzałem się dla pewności i wszedłem do środka. Wewnątrz było całkowicie ciemno, więc musiałem po omacku schodzić po schodach. Były dłuższe niż do typowej piwnicy. Domyśliłem się, że to dlatego, żeby jak najbardziej oddzielić się od hałasu panującego na górze. Swoją drogą pomysłowe miejsce na siedzibę gangu. Nie musieli mieć nawet tłumików w broni, bo głośna muzyka zagłuszyłaby huk strzału.
Gdy byłem już prawie na dole usłyszałem stłumioną melodię dobiegającą z góry. Doskonale znaną mi melodię. Zamarłem na chwilę, żeby zaraz dać sobie mentalnego kopniaka w tyłek. To nie był do końca dobry moment na myślenie o Snake i piosence przy której ją poznałem. Wiedziałem już, że tej nocy nie będę mógł skupić się na swoim zadaniu. Mała część mnie cały czas będzie zbyt rozproszona myślą o tej podstępnej żmiji. Byłem niemal pewien, że tym razem znowu coś knuła. Gdybym nienawidził Bonesa, pewnie byłbym mu wdzięczny, że zabronił jej z nami jechać. Chociaż tak właściwie to nie jej wina, że się we mnie zakochała. Gdybym poznał ją o wiele wcześniej, zanim stałem się tym kim jestem, pewnie odwzajemniłbym jej uczucia. W końcu była piękną dziewczyną z charakterem. Tylko, że poznałem ją już jako zrzędliwy dwudziestoparolatek, który rzuca w ludzi nożami, gdy go denerwują. Taki, który nie potrafi kochać.
Nie ryzykowałem zapalenia kieszonkowej latarki, nie jestem idiotą, żeby jak pieprzona latarnia morska informować wszystkich 'Tutaj jestem! Strzel mi kulkę w łeb!'. Poruszyłem się, więc po omacku. Po kilku metrach korytarz skręcił, a za rogiem widać było nikłe światło. Wyjąłem i odbezpieczyłem broń i bardzo powoli wyjrzałem zza ściany. Uniosłem brwi zaskoczony tym co zobaczyłem. Cóż, RS dobrze się kryli. Nawet jeśli policja zajrzała by do podziemi najpierw znalazłaby...nie byłem do końca pewny jak to nazwać. W końcu doszłem do wniosku, że ekskluzywny burdel będzie najlepszym określeniem. Światło było tu przytłumione nadając odpowiedni klimat. W środku sporego pomieszczenia był bar i kilka kanap z czarnej skóry. Na niektórych siedziały pary i inne kombinacje lekko już wstawione i obściskujące się bez żadnych zahamowań. Skrzywiłem się na myśl, że kiedyś sam byłem częstym gościem takich miejsc. Za tym pokojem widać było kolejny korytarz z kilkoma drzwiami po obu stronach, zapewne pomieszczeniami dla nieco bardziej spragnionych wrażeń klientów jak mniemam. Schowałem broń i jak gdyby nigdy nic wszedłem do baru. Chciałem sprawiać wrażenie kogoś kto powinien tu być. Mężczyzna za barem zmarszczył brwi, gdy mnie zobaczył. Żeby uśpić jego czujność mrugnąłem do jednej dziewczyny, która podniosła głowę, gdy tylko wyłoniłem się z ciemności. Była ładna, może za mocno pomalowana, ale nie ujmowało jej to zbyt wiele. Zachichotała i również do mnie mrugnęła. Ruszyłem do baru i poprosiłem o szkocką. Mężczyzna spojrzał na mnie z cieniem podejrzliwości na twarzy, ale podał mi szklankę z napojem. Doskonale wiedziałem, że w takich miejscach nie płaci się pojedynczo tylko po całym wieczorze, więc po prostu wypiłem duszkiem trunek. Miałem mocną głowę, więc wiedziałem, że nie zmniejszy to mojej koncentracji, za to uśpi czujność wszystkich dookoła.
- Nie widziałam Cie tutaj jeszcze. - Usłyszałem uwodzicielski głos po swojej prawej stronie.
Obróciłem się, żeby zobaczyć obok siebie tą samą dziewczynę, do której wcześniej mrugnąłem. Z bliska była jeszcze ładniejsza. Miała nieziemskie usta. Zbłąkany, brązowy lok lekko opadł jej na twarz. Sięgnąłem ręką i odgarnąłem go zanim sama zdążyła to zrobić.
- Rzadko tu bywam... Na ogół nie ma na kim oka zawiesić. Ale dzisiaj chyba mi się poszczęściło - powiedziałem biorąc dolną wargę między zęby i przesuwając spojrzeniem po jej zgrabnej sylwetce. Nie zarumieniła się, za to na jej ustach pojawił się dumny uśmieszek.
- Tak sądzisz? - spytała retorycznie opierając się o bar.
Mężczyzna, który podawał mi wcześniej szkocką wyglądał na usatysfakcjonowanego. Widocznie skreślił mnie z listy 'potencjalne zagrożenie'. Pewnie myślał, że kiedy tu byłem to akurat miał wolne albo coś w tym stylu.
- Chętnie poznałbym Cie trochę bliżej - powiedziałem zniżając głos. Oczy dziewczyny zabłyszczały. Zdecydowanie uznała mnie za kogoś wartego uwagi.
- Bliżej? A co dokładnie masz na myśli? - Zatrzepotała niewinnie powiekami. Zaśmiałem się pod nosem. Dokładnie kogoś takiego potrzebowałem, żeby przedostać się do prawdziwych 'podziemi'.
- Moge Ci pokazać - szepnąłem jej do ucha.
Cichy chichot wydobył się z jej wnętrza. Wzięła mnie za rękę i prowadziła za sobą w kierunku korytarza. Na kilku klamkach od drzwi wisiała specjalna czerwona kartka. Jakoś nietrudno się domyślić co działo się za ścianą. Dziewczyna poprowadził mnie do jednych z ostatnich drzwi. Były otwarte i już po chwili znaleźliśmy się w środku. Gdy tylko tak się stało straciłem zupełne zainteresowanie dziewczyną. Rozejrzałem się po pomieszczeniu oczekując, że może tutaj znajdę jakieś wskazówki.
- Hej... - zamruczała mi dziewczyna do ucha. Złapałem ją nieco zbyt brutalnie za ramię, a ona pisnęła zaskoczona. Zakryłem jej usta dłonią na co wytrzeszczyła oczy z przerażeniem.
- Spokojnie... - szepnąłem. - Nie zrobie Ci krzywdy. Powiedz mi wszystko co wiesz o tym miejscu i czy kręcą się tu czasem jacyś dziwni ludzi - zażądałem. Odczekałem chwilę, aż się uspokoiła i odsunąłem dłoń od jej ust. Dziewczyna przełknęła ślinę i spojrzała na mnie nerwowo.
- Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz? - spytała drżącym głosem.
- Nic ci nie zrobię, tylko powiedz mi wszystko co wiesz - odparłem starając się by mój głos nie brzmiał zbyt nagląco. Chciałem dostać się do właściwego miejsca jak najszybciej. Dziewczyna usiadła na łóżku i spuściła wzrok na swoje dłonie.
- Chodzą plotki o tym miejscu... - zaczęła niepewnie.
- Jakie plotki?
- Że jest tu jeszcze coś oprócz tego miejsca. Czasami widzę jak wychodzą z jednego z pokoi mężczyźni, których nie widziałam wcześniej wchodzących do środka. Jakby pojawiali się znikąd rozumiesz? - urwała. - Niektórych już rozpoznaje, jest na przykład taki jeden z tatuażem na twarzy.
- Jakim tatuażem? - zapytałem natychmiast.
- To taki jakby wzorek. Moja przyjaciółka ma coś podobnego na ramieniu. Mówiła, że ten wzór jest...aztecki czy coś.
Cholera. Akurat jego się tutaj nie spodziewałem. To wszystko robiło się coraz bardziej popieprzone. Miałem nadzieje, że nie stanę twarzą w twarz ze swoim kuzynem. Oboje wiemy, że bym wygrał, a nie chciałem mieć na sumieniu kogoś z kim się wychowywałem. Nawet jeśli potem zrobił się z niego bezmyślny debil.
- Dobra, co dalej? Możesz mi powiedzieć, który to pokój?
- Tak się składa, że...to ten pokój.
Uśmiech wypłynął na moje usta. To ułatwiało sprawę. Musiałem tylko znaleźć wejście i Red Snow będą moi
***
Kate
Poczucie bezpieczeństwa gdzieś zniknęło kiedy razem z Benem przedzierałam się przez ciemności w piwnicy. Teraz byłam przerażona. I nie miałam jak skontaktować się z resztą jakby coś się stało. Dopiero teraz zobaczyłam jak wiele luk było w naszym planie. Ale na takie myśli było już nieco za późno. Teraz musiałam skupić się na tym, żeby wyjść z tego żywo. Zdziwiłam się, gdy po krótkiej drodze znaleźliśmy się w słabo oświetlonym, przydymionym pomieszczeniu. Myślałam, że od razu znajdziemy się w jakimś upiornym miejscu, pełnym wytatuowanych mężczyzn, którzy na mój widok wyciągną broń i zrobią ze mnie krwawy, dziurawy placek. No dobra, może trochę dramatyzowałam, ale naprawde myślałam, że kiedy Ben mówił o 'cześci dla vipów' nie miał na myśli prawdziwego miejsca tylko wymyślił coś, żeby mnie tu zaciągnąć. Spojrzałam z lekkim obrzydzeniem na całujących się ludźi siedzących na kanpach. Jeszcze chwila i to wszystko zmieni się w pieprzoną orgię. Co ja tu robię?
- Chodź za mną, coś ci pokaże - odezwał się Ben po raz pierwszy odkąd tutaj przyszliśmy.
Wziął mnie za rękę i wprowadził w korytarz. Weszliśmy do jednego z ostatnich pokoi. Na widok ogromnego łoża poczułam, że wszystko się we mnie zaciska.
- Idziesz? - spytał zwracając moją uwagę. Spojrzałam na niego i zobaczyłem go stojącego łóżku. Schylił się i chwycił dolną krawędź ramy.
- Gdzie? - spytałam nerwowo.
- Pokaże Ci naprawde fajne miejsce - odparł z zawadiackim uśmieszkiem.
- Czyli, że tu nie zostajemy? - spytałam próbując ukryć ulgę w głosie.
- Nie. No chyba, że chcesz. - Uniósł brew.
Pokręciłam gwałtownie głową. Zaśmiał się pod nosem i jednym ruchem podniósł łożko i odrobine je przesunął. Naszym oczom ukazała się coś jakby metalowa rączka, burząca spokojny wygląd kremowej wykładziny. Pociągnął ją do góry i otworzył całkowicie. Ze środka wydobywało się światło. To wszystko było niezdrowo popieprzone. Przywódca Red Snow musiał naoglądać się za dużo Króla Artura. Wejście do podziemi i cały ten zamysł przypominał tajemne przejścia w zamkach. A nie wejście do pieprzonej siedziby gangu! Ben wskoczył do środka. Usiadłam i spuściłam nogi w dół.
- Nie wierze, że to robię - szepnęłam i skoczyłam do środka.

9 komentarzy:

  1. O Boże! Fajną siedzibę mają Red Snow ;) Świetnie wymyśliłaś tą historię :* Biedna Kate..., co z nią będzie?! Kocham Ola *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak moglas skonczyc w takim momencie ?! Nie wiem jak wytrzymam do nastepnego poniedzialku ;) mam nadzieje ze williamowi i kate sie nic nie stanie :) B.

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG!! <3 Kocham to opowiadanie i ciebie <3 Obiecaj nikogo ( Kate, William, Bones, Malik, Horan, Mira i Liam) nie usmiercic ;c Dobrze?? <3

    OdpowiedzUsuń
  4. no wiesz co, w takim momencie skończyć? :) kurczę nie mogę się już doczekać następnego rozdziału *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty to masz pomysly :D Wiesz jak nas zaciekawić .!<3 A.;*

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurcze !! O.o no to narobiłaś xD ! . Katy sama schodzi do Red Show ! :o
    Mam nadzieję, że William znajdzie wejście i szybko ją stamtąd zabierze ! bo jak nie... to będzie źle... bardzo źle..
    oby jej się nic nie stało .! i dobrze, że w końcu wyjaśniłaś sprawe jego i Snake :D ♥
    życze weny i czekam do następnego poniedziałku :* już niedługo ! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! Zostałaś nominowana do Liebster Award. Info tutaj: http://juliet-opentanapisarka.blogspot.com/p/zostaam-nominowana-do-liebster-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  8. super ten blog ! czekam z niecierpliwością na następne rozdziały !
    + zapraszam na mojego bloga http://my-day-with-liam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny ! <3 xx

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz = 1 uśmiech :))