poniedziałek, 20 stycznia 2014

19. Another World



                Powoli wyrywałam się z objęć Morfeusza. Zaczęłam odczuwać skutki wszystkiego co się stało. Moje mięśnie były wyczerpane, a gardło zdawało się piec i było okropnie suche. Nagle poczułam jak ktoś podnosi mi głowę i przystawia kubek z czymś chłodnym do ust. Odruchowo wypiłam kilka łyków. Poczułam natychmiastową ulgę i otworzyłam oczy. Moje oczy rozszerzyły się do niewyobrażalnych rozmiarów i chwilę potem kubek odszedł w zapomnienie. Trwałam w mocnym uścisku, wtulona tak mocno w męskie ciało, że jedyne co czułam to jego zapach, w którym wyczuwalne były ślady dymu. Łzy potoczyły się po moich policzkach, a ręce drżały. Właściwie to cała drżałam. Odsunęłam się po dłuższej chwili i spojrzałam błyszczącymi oczami na chłopaka przede mną.
                - Myślałam, że nie żyjesz... - wydukałam.
                - Nie tak łatwo mnie zabić - powiedział z szerokim uśmiechem. Malik. Ulga w moim ciele była niewyobrażalna.
                - Tak bardzo Cie przepraszam, że w jakiś pokręcony sposób Cie w to wszystko wciągnęłam - odparłam drżącym głosem. Nigdy nie wybaczyłabym sobie, gdybym była odpowiedzialna za jego śmierć. Chłopak pokręcił głową z uśmiechem.
                - Nie pozbyłabyś się mnie stąd nawet jakbyś chciała. Jestem tu dla ciebie i Kate. Wziąłem sobie za punkt honoru pomóc wam.
                - A myślałam, że źli chłopcy są... - urwałam. Malik uniósł brew.
                - Źli? - zaśmiał się, a ja odruchowo mu zawtórowałam.
                - Można to tak ująć - powiedziałam.
                - Nie wszyscy źli chłopcy są do końca źli. Tak samo jak nie wszyscy dobrzy są bez żadnej skazy - stwierdził. Rozejrzałam się pierwszy raz odkąd otworzyłam oczy po miejscu, w którym się znaleźliśmy.
                - Gdzie jesteśmy?
                - Szczerze mówiąc nie do końca wiem. Obudziłem się pokój obok, z Bonesem na drugim materacu. - Wzruszył ramionami. - Ktoś opatrzył moją ranę...
                - Jaką ranę? - spytałam natychmiast. Wydawał się być zupełnie zdrowy.
                - Postrzałową. Dostałem w ramię. Powiedziałbym, że zabiję sukinsyna, gdyby nie to, że już to zrobiłem - powiedział z nonszalancją. Wzniosłam oczy do nieba. Zadowolenie w jego głosie było po prostu nie-nor-mal-ne.
                 - To coś poważnego?
                - Raczej nie. Ale dosyć o mnie, musimy zwlec stąd tyłki. Nie wiem jak się tutaj znaleźliśmy, ale wolałbym stąd jak najszybciej wyjść. Trzeba będzie pomóc Bonesowi - odparł przy ostatnich słowach zwieszając ramiona ze smutkiem. Może niesłusznie przejęłam się Malikiem? Może to z Bonesem było gorzej?
                - Jestem prawie pewna, że to mężczyzna, którego więził tamten gang, nas tutaj przetransportował. Nie wiem jak i nie wnikam, ale masz rację, że nie możemy tu być zbyt długo. Która godzina?
                - Jest wieczór.
                - Jeszcze? - Zmarszczyłam brwi.
                - Mira, jest wieczór dzień później - poprawił się chłopak. Otworzyłam szerzej oczy.
                - O Boże, nikt nie zawiadomił innych o tym co tu się stało prawda?! Skoro to Red Snow mają Zacka to jakiekolwiek szpiegostwo nie wchodzi w grę, będą wiedzieć czego się spodziewać! Musimy ich ostrzec!
                Wygrzebałam się z brudnego koca, nie chcąc nawet wiedzieć kto wcześniej spał na tym materacu okryty tym samym kocem, i podniosłam się do pozycji stojącej. Malik szybko poszedł w moje ślady i wyprowadził mnie z pokoju. Znaleźliśmy się w małym korytarzyku. Wokół panował całkowity chaos i brud, nie chciałam się nawet przyglądać temu wszystkiemu, bojąc się co takiego mogłabym dostrzec. Weszłam za Malikiem do drugiego pokoju. Nie było tu okien tylko stara lampa nie dająca za dużo światła. Było tu mnóstwo połamanych mebli i dziwnych śmieci porozrzucanych po całej podłodze. Pod ścianą leżały dwa materace, jeden z nich zajmował śpiący Bones. Wyglądał jakby miał gorączkę, cała jego twarz była mokra, a loki poskręcały się jeszcze bardziej od potu. Spod grubego koca wystawała jedna jego stopa, była cała posiniaczona. Bałam się jak całe jego nogi wyglądają. Malik podszedł do niego i próbował go obudzić. Chłopak otworzył oczy i spojrzał rozkojarzony prosto na mnie.
                - Mogłaś mnie tam zostawić - wydukał. Otworzyłam usta, ale nie wiedziałam co powiedzieć. Dobrze, że Malik wiedział.
                - Przestań pieprzyć jak jakaś sierota i weź się w garść. Powinieneś jej raczej podziękować, że pomogła wywlec Twój tłusty tyłek z budynku, a nie jeszcze wzbudzać w niej wyrzuty sumienia, że to zrobiła.
                - Jasne. Dzięki Mira za uratowanie mojego cennego i jakże atrakcyjnego tyłeczka, a teraz, czy mógłbym wrócić do powolnego i bolesnego umierania? - spytał. Jego mądraliński ton mógłby być nawet śmieszny, gdyby nie to jak wyglądał i ile bólu było w jego oczach.
                - Raczej nie - powiedział Malik.
                - Tak niestety myślałem.
                Malik pomógł mu wstać. Zauważyłam, że jego nogi się chwieją, a cały swój ciężar oparł na swoim przyjacielu.
                - Czy ty... Czy masz czucie w nogach? - spytałam przerażona tym, że odpowiedź może brzmieć 'nie'.
                - Uwierz mi, że chciałbym. Wtedy nie czułbym całego tego gównianego bólu. Ale czego się nie robi dla przyjaciół - odparł ze słabym uśmiechem. Odrobine rozczuliło mnie to, że nazwał nas swoimi 'przyjaciółmi'.
                Wyszliśmy z budynku, który na zewnątrz okazał się walącą się kamienicą. Wokół było kilka podobnych, ale poza tym nic nie widziałam, bo było zbyt ciemno. Wszystkie nasze telefony były rozładowane, więc musieliśmy znaleźć jakiś inny  sposób na powiadomienie Kate i reszty o sytuacji. Przeszliśmy dosłownie pare kroków kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że kiedyś tu już byłam. Jakiś rok temu, gdy wracałam od Zacka, skręciłam w złą ulicę i trafiłam tutaj. Oczywiście wtedy był dzień i bez trudu znalazłam drogę, ale tym razem nie będzie tak łatwo. Musiałam tylko zorientować się czy idziemy w dobrym kierunku, a wtedy wszystko powinno pójść już gładko. Szkoda tylko, że nie miałam zielonego pojęcia czy idziemy w dobrą stronę. Musieliśmy zaryzykować.

***

                Nadal nie dowierzałam w nasze szczęście. Kierunek był dobry i po 30 minutach udało nam się dojść pod kilkupiętrowy blok, w którym mieszkał Zack. Dosyć nietypowe miejsce jak dla kogoś o takiej przeszłości, ale cóż, i tak nie spędzał w domu za wiele czasu. Prawie nigdy go tam nie było, bo gdzieś wyjeżdżał, był ze mną, albo w klubach. Dzięki późnej porze udało nam się wejść nie przykuwając niczyjej uwagi. Klucz jak zawsze był pod wycieraczką. Zack zostawiał go tam raczej z przekory. Jakby chciał udowodnić potencjalnemu złodziejowi, że podczas kiedy ten używałby specjalnych sposobów na otworzenie drzwi, mógł po prostu użyć klucza. W środku to miejsce również niczym się nie wyróżniało. Zwykłe mieszkanie niezwykłego człowieka. Malik pomógł Bonesowi położyć się na kanapie i poszedł poszukać czegoś do picia i jedzenia w kuchni. Ja od razu rzuciłam się na telefon stacjonarny. Wybrałam numer Kate jednak nie odbierała tak długo, że włączyła się poczta głosowa. Ciche przekleństwo wyrwało się z moich ust. Zadzwoniłam do Liama. Kiedy już myślałam, że on też nie odbierze usłyszałam jego głos.
                - Halo?! - warknął agresywnie.
                - Eee... Tu Mira - wydukałam..
                - Mira? Jak dobrze cie słyszeć! Czemu się nie odzywaliście? Wariowaliśmy z nerwów!
                - To długa historia... Teraz najważniejsze jest to, że dowiedzieliśmy się, że to Red Snow mają Zacka. Ci z Londynu jedynie go im dostarczyli. I błagam nie rzucajcie się na nich dopóki Noah nie wyśle jakiegoś wsparcia - odparłam. Nastała cisza. - Liam?
                - Za późno Mira. Jesteśmy już na miejscu i... Oddaj mi ten telefon debilu! - zawołał nagle.
                - Payne oddzwoni - warknął ktoś.
                - Horan? Błagam nie rozłączaj się! Co się tam dzieje???
                - Mira?
                - Tak!
                - Cóż... Kate jest sama w podziemiach Red Snow. I nie mamy pojęcia jak jej pomóc.

11 komentarzy:

  1. Jak dobrze że żyją!!Coraz bardziej mnie to opowiadanie wciąga <3 A. ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaaaaaaa! Boże co ram się dzieje?! Kate trzymaj się! Harry rozwalił mnie tekstem o swoim tyłku ;) Kocham i zapraszam do sb :*

    OdpowiedzUsuń
  3. M.E.G.A!! Kocham to opowiedanie i Ciebie!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeejku czemu już koniec :). Kocham to opowiadanie i z niecierpliwoscia czekam co bedzie dalej <3;)masz ogromny talent :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam do mnie na rozdzial 5 i-need-friend.blogspot.com.
    Sorki za spam

    OdpowiedzUsuń
  6. Takk !!! Yea !! widziałam, że Malik żyję ! ♥
    Ach bez niego to nie było by to już samo, więc tak się cisze ! :D
    Aż dziwne, że Stylesowi nawet w takich momentach chce się żartować to aż dziwne, no ale on zawsze był inny O.o ale za to go kochamy także wybaczam xD ;33
    Mam nadzieje że urtatują jakoś Kate bo to będzie przechlapane jak jej się coś stanie ;CC

    OdpowiedzUsuń
  7. Sory, że wcześniej nie przeczytałam, ale nadrobiłam wszystko i jest super.
    ---------------------------------------------------------------------------------
    U mnie rozdział 7, zapraszam na i-need-friend.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kidy kolejna część ??? nie mogę się doczekać *-* i kiedy liam bedzie z kate ??? :'c

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG.. Kiedy następny ? :O

    OdpowiedzUsuń
  10. Ej no !! Kiedy następny ? Bo już długo czekam, a rozdziały są boskie !! <3

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz = 1 uśmiech :))