Mimo że
było już dawno po północy, żadne z nas nie poszło spać. W powietrzu wyczuwalne
było napięcie, które doprowadzało nas wszystkich do szału. Prawdopodobnie
najbardziej Liama. On był taki opiekuńczy... Po sposobie w jaki patrzył na
Bonesa i innych nietrudno było wywnioskować, że brzydzi się przemocą. A teraz
został praktycznie zmuszony do tego wszystkiego. A i tak najważniejszym dla
niego było, żeby chronić mnie i Mirę. Postąpiłam okropnie wciągając go w to
wszystko. Wtedy kierowałam się swoim egoizmem, nie chciałam być sama i
potrzebowałam czyjejś pomocy. Żałowałam tym bardziej, że Liam z każdym dniem
się zmieniał. Miałam nadzieję, że taki jak w noc kiedy go poznałam nie będzie
już nigdy. Bones zamknął się w pokoju, do którego wstępu nie miał nikt z nas.
Chodziłam po mieszkaniu bez wyraźnego celu. Mira siedziała na wytartej kanapie
w salonie i co jakiś czas prosiła, żebym przestała się bez przerwy kręcić po
domu. W końcu przestała widząc, że gdy siadam jest jeszcze gorzej, bo zaczynam
wybijać stopami nerwowy rytm będący jeszcze bardziej irytujący. Zwiedziłam
wszystkie zakątki tego miejsca. Wszystkie oprócz zamkniętego pokoju, w którym
był Bones. Wróciłam do jego sypialni i usiadłam na ziemi. Zaczęłam przeglądać
jego płyty dziwiąc się trochę nad jego gustem. Kto by pomyślał, że ktoś tak
brutalny może być fanem klasyki lat '80 i '90? Spodziewałam się raczej
ogłuszającego metalu. Coraz więcej zagadek dotyczących tego chłopaka. Inaczej
wyobrażałam sobie osoby należące do gangu. Tymczasem Noah był w gruncie rzeczy
nawet miły, Malik zabawny i nie do końca groźny, a Bones... Jego nie potrafiłam
jeszcze zaszufladkować. Czułam, że coś ukrywa. Cóż, póki był z nami nie
potrzebowałam wiedzieć o nim nic więcej. Odkąd zobaczyłam tamtych martwych
mężczyzn czułam, że coś się we mnie zmieniło. Nie czułam się już tą samą Kate
co kiedyś. Usłyszałam krótki dźwięk sygnalizujący nową wiadomość, który
przerwał moje rozmyślania.
Wzięłam głęboki wdech i przygotowałam się psychicznie na to co mnie czeka. Nie. Cofam to. Na ukrycie przed osobami, które się kocha czegoś takiego, nie da się przygotować. Odpisałam i już po chwili w pokoju rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Z sekundowym opóźnieniem dotarło do mnie jaką piosenkę miałam na niego ustawioną. 'Story of my life'. Dobrze, że nie ma tu Liama, bo to byłoby więcej niż krępujące.
- Kate? Kochanie w końcu się odezwałaś! Wydzwaniamy do Ciebie od tak dawna, aż w końcu wysłałam Ci wiadomość co w końcu poskutkowało! Dlaczego się z nami nie kontaktujesz? - usłyszałam jej nerwowy głos. Westchnęłam czując jak poczucie winy niszczy mnie od środka.
- Miałam jakieś problemy z telefonem. - Wyłączyłam go. - Dopiero co odebrałam go z naprawy.
- Och... Rozumiem. Ale teraz już działa bez problemów? Martwimy się o Ciebie.
- Tak. Wszystko jest w porządku. Poznałam wspaniałych ludzi, którzy...
Do pokoju wszedł Bones wytrącając mnie z równowagi tym, że znowu był bez koszulki. Spojrzał na mnie z kpiącym uśmieszkiem po czym rozszerzył oczy na widok telefonu w mojej dłoni. Pokonał szybko dzielącą nas odległość i wyrwał mi komórkę z ręki.
- Oddzwoni - warknął.
Spojrzałam na niego zszokowana nie wiedząc co mu odbiło. Jego nozdrza się rozszerzyły od gwałtowności branych wdechów i wydechów. Wyjął kartę ze środka i złamał ją sprawnym ruchem.
- Co to kurwa miało znaczyć?! - krzyknęłam podnosząc się gwałtownie do pionu. Bones przymknął powieki jakby chciał się uspokoić. Zaczął mówić nie otwierając oczu.
- Kate, chce Ci uświadomić, że nie tylko my możemy namierzyć czyjś telefon. Oni też mogą. A skoro Cie sprawdzili to zapewniam Cie, że jesteś teraz na ich celowniku. Szczególnie jeśli dowiedzieli się już, co stało się w jednej z ich przybocznych siedzib - odparł, a każde kolejne słowo wywoływało coraz intensywniejszą gęsią skórkę na moim ciele. Otworzyłam szeroko oczy patrząc na jego potężną sylwetkę z dołu.
- Myślisz, że...
- Nie mogę być pewny, ale możliwość wystarczy. Świetnie, pewnie zdemolują mi mieszkanie! - burknął przeczesując dłonią swoje loki do góry. - Musimy się stąd wynieść. Poinformuj resztę. W drodze do... gdziekolwiek pojedziemy powiem wam to co wiem. Albo raczej to co mogę wam powiedzieć.
Informację o tym, że znowu gdzieś jedziemy przyjęłam spokojnie. Zdążyłam przyzwyczaić się do tego, że nie zostajemy nigdzie dłużej niż 3 dni. Gorszy był sam fakt, że uciekanie i ściganie innych powoli stawało się dla mnie rutyną.
- Przepraszam...nie wiedziałam - mruknęłam zawstydzona, że ściągnęłam na nas kłopoty. Bones uśmiechnął się lekko i podniósł palcem moją brodę do góry.
- Żałuję tylko, że nie zdążyliśmy wypróbować łóżka, Kate - odparł.
Specjalnie zniżył swój głos do etapu kiedy jego chrypka osiągała prawdopodobnie najbardziej seksowny poziom. Odepchnęłam go od siebie z irytacją i wyszłam z pokoju słysząc za sobą jego śmiech. Kretyn.
- Mira! Liam!
- W kuchni! - zawołał Liam.
Podążyłam za jego głosem i znalazłam się w małym przytulnym pomieszczeniu. Mówiłam już, że Bones jest skomplikowany? Pokój był urządzony zupełnie inaczej niż reszta. Nad blatem z ciemnego drewna wisiały małe półki zapełnione przyprawami, których rozpoznanie zajęłoby mi chyba wieczność. W rogu stał pleciony kosz pełen owoców, które wyglądały zaskakująco świeżo. Kiedy zdążył pójść do sklepu? Przecież nigdzie nie wychodził... Zmarszczyłam brwi, ale postanowiłam się nad tym nie głowić. Zapytam go później. Usiadłam na blacie, w duchu przeklinając Bonesa za to, że były takie wysokie. Niedługo naprawdę popadnę w depresję przez swój wzrost. Przy nim i Liamie czułam się jak jakiś pieprzony krasnal ogrodowy. Liam i Mira patrzyli na mnie wyczekująco. Trochę zirytowało mnie to, że stali tak blisko siebie. Boże o czym ja myślę?! Brak snu daje mi się naprawde porządnie we znaki. Wyglądali jakby przed chwilą przeprowadzili jakąś ważną rozmowę. Jeszcze bardziej mnie to wkurzyło. To pewne, że coś przede mną ukrywają.
- Mamy problem - zaczęłam. Mira przewróciła oczami.
- No co Ty? Fajnie, że zauważyłaś - zakpiła. Spojrzałam na nią zmrużonymi oczami.
- Rozumiem, że cierpisz, ale nie musisz się wyżywać na mnie. Jakbyś nie zauważyła to jestem tutaj dla Ciebie, robiąc mnóstwo rzeczy wbrew sobie, żeby odnaleźć Twojego głupiego chłopaka! Więc doceń to - burknęłam wkurzona.
- Robisz to, bo jesteś mu to winna - mruknęła. Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Po części masz rację. Ale gdyby to był jedyny powód to już dawno by mnie tu nie było. Więc nie prowokuj mnie, bo i tak nie odejdę - powiedziałam stanowczo. W jej zielonych oczach pojawił się dziwny błysk. Zaskoczyło ją to, że się zorientowałam.
- Skąd...
- Nie jesteś z natury wredna Mira. Nie jesteś też zbyt dobrą aktorką - stwierdziłam machając nogami w powietrzu.
- Próbowałam. - Wzruszyła ramionami uśmiechając się przy tym smutno.
- Wiem, że chciałaś sprawić, żeby odeszła. Ale ja też w tym teraz siedzę. Może jeszcze bardziej niż wy... - urwałam. - Musimy się zbierać. Bardzo możliwe, że teraz po nas jadą.
- Dlaczego? - Liam zmarszczył brwi.
- Nie pomyślałam o tym, że namierzanie kogoś działa w obie strony i nas też mogą namierzyć. Rozmawiałam z mamą, a Bones twierdzi, że skoro oni wiedzą kim jestem to na pewno mnie teraz obserwują. - Ostatnie słowa wypowiedziałam z zaciśniętym głosem. Liam otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć. - Przepraszam, przyciągam kłopoty jak pieprzony magnes.
- To nie Twoja wina. Bones mógłby nas o tym poinformować - stwierdził Liam. Jego głos jak zawsze nabrał pewnej szorstkości przy jego imieniu.
- Tak czy siak musimy się stąd wynosić - odparłam z krótką przerwą na ziewnięcie.
Byłam naprawdę zmęczona. Dopiero co przylecieliśmy do Irlandii, włamaliśmy się do kamienicy, ja zemdlałam jak ostatnia sierota i już musimy wyjeżdżać. Ciekawa byłam gdzie tym razem. Jak na razie zaliczyliśmy Londyn, Glasgow i Belfast. Coś czułam, że nasz następny cel również będzie stolicą.
Wzięłam głęboki wdech i przygotowałam się psychicznie na to co mnie czeka. Nie. Cofam to. Na ukrycie przed osobami, które się kocha czegoś takiego, nie da się przygotować. Odpisałam i już po chwili w pokoju rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Z sekundowym opóźnieniem dotarło do mnie jaką piosenkę miałam na niego ustawioną. 'Story of my life'. Dobrze, że nie ma tu Liama, bo to byłoby więcej niż krępujące.
- Kate? Kochanie w końcu się odezwałaś! Wydzwaniamy do Ciebie od tak dawna, aż w końcu wysłałam Ci wiadomość co w końcu poskutkowało! Dlaczego się z nami nie kontaktujesz? - usłyszałam jej nerwowy głos. Westchnęłam czując jak poczucie winy niszczy mnie od środka.
- Miałam jakieś problemy z telefonem. - Wyłączyłam go. - Dopiero co odebrałam go z naprawy.
- Och... Rozumiem. Ale teraz już działa bez problemów? Martwimy się o Ciebie.
- Tak. Wszystko jest w porządku. Poznałam wspaniałych ludzi, którzy...
Do pokoju wszedł Bones wytrącając mnie z równowagi tym, że znowu był bez koszulki. Spojrzał na mnie z kpiącym uśmieszkiem po czym rozszerzył oczy na widok telefonu w mojej dłoni. Pokonał szybko dzielącą nas odległość i wyrwał mi komórkę z ręki.
- Oddzwoni - warknął.
Spojrzałam na niego zszokowana nie wiedząc co mu odbiło. Jego nozdrza się rozszerzyły od gwałtowności branych wdechów i wydechów. Wyjął kartę ze środka i złamał ją sprawnym ruchem.
- Co to kurwa miało znaczyć?! - krzyknęłam podnosząc się gwałtownie do pionu. Bones przymknął powieki jakby chciał się uspokoić. Zaczął mówić nie otwierając oczu.
- Kate, chce Ci uświadomić, że nie tylko my możemy namierzyć czyjś telefon. Oni też mogą. A skoro Cie sprawdzili to zapewniam Cie, że jesteś teraz na ich celowniku. Szczególnie jeśli dowiedzieli się już, co stało się w jednej z ich przybocznych siedzib - odparł, a każde kolejne słowo wywoływało coraz intensywniejszą gęsią skórkę na moim ciele. Otworzyłam szeroko oczy patrząc na jego potężną sylwetkę z dołu.
- Myślisz, że...
- Nie mogę być pewny, ale możliwość wystarczy. Świetnie, pewnie zdemolują mi mieszkanie! - burknął przeczesując dłonią swoje loki do góry. - Musimy się stąd wynieść. Poinformuj resztę. W drodze do... gdziekolwiek pojedziemy powiem wam to co wiem. Albo raczej to co mogę wam powiedzieć.
Informację o tym, że znowu gdzieś jedziemy przyjęłam spokojnie. Zdążyłam przyzwyczaić się do tego, że nie zostajemy nigdzie dłużej niż 3 dni. Gorszy był sam fakt, że uciekanie i ściganie innych powoli stawało się dla mnie rutyną.
- Przepraszam...nie wiedziałam - mruknęłam zawstydzona, że ściągnęłam na nas kłopoty. Bones uśmiechnął się lekko i podniósł palcem moją brodę do góry.
- Żałuję tylko, że nie zdążyliśmy wypróbować łóżka, Kate - odparł.
Specjalnie zniżył swój głos do etapu kiedy jego chrypka osiągała prawdopodobnie najbardziej seksowny poziom. Odepchnęłam go od siebie z irytacją i wyszłam z pokoju słysząc za sobą jego śmiech. Kretyn.
- Mira! Liam!
- W kuchni! - zawołał Liam.
Podążyłam za jego głosem i znalazłam się w małym przytulnym pomieszczeniu. Mówiłam już, że Bones jest skomplikowany? Pokój był urządzony zupełnie inaczej niż reszta. Nad blatem z ciemnego drewna wisiały małe półki zapełnione przyprawami, których rozpoznanie zajęłoby mi chyba wieczność. W rogu stał pleciony kosz pełen owoców, które wyglądały zaskakująco świeżo. Kiedy zdążył pójść do sklepu? Przecież nigdzie nie wychodził... Zmarszczyłam brwi, ale postanowiłam się nad tym nie głowić. Zapytam go później. Usiadłam na blacie, w duchu przeklinając Bonesa za to, że były takie wysokie. Niedługo naprawdę popadnę w depresję przez swój wzrost. Przy nim i Liamie czułam się jak jakiś pieprzony krasnal ogrodowy. Liam i Mira patrzyli na mnie wyczekująco. Trochę zirytowało mnie to, że stali tak blisko siebie. Boże o czym ja myślę?! Brak snu daje mi się naprawde porządnie we znaki. Wyglądali jakby przed chwilą przeprowadzili jakąś ważną rozmowę. Jeszcze bardziej mnie to wkurzyło. To pewne, że coś przede mną ukrywają.
- Mamy problem - zaczęłam. Mira przewróciła oczami.
- No co Ty? Fajnie, że zauważyłaś - zakpiła. Spojrzałam na nią zmrużonymi oczami.
- Rozumiem, że cierpisz, ale nie musisz się wyżywać na mnie. Jakbyś nie zauważyła to jestem tutaj dla Ciebie, robiąc mnóstwo rzeczy wbrew sobie, żeby odnaleźć Twojego głupiego chłopaka! Więc doceń to - burknęłam wkurzona.
- Robisz to, bo jesteś mu to winna - mruknęła. Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Po części masz rację. Ale gdyby to był jedyny powód to już dawno by mnie tu nie było. Więc nie prowokuj mnie, bo i tak nie odejdę - powiedziałam stanowczo. W jej zielonych oczach pojawił się dziwny błysk. Zaskoczyło ją to, że się zorientowałam.
- Skąd...
- Nie jesteś z natury wredna Mira. Nie jesteś też zbyt dobrą aktorką - stwierdziłam machając nogami w powietrzu.
- Próbowałam. - Wzruszyła ramionami uśmiechając się przy tym smutno.
- Wiem, że chciałaś sprawić, żeby odeszła. Ale ja też w tym teraz siedzę. Może jeszcze bardziej niż wy... - urwałam. - Musimy się zbierać. Bardzo możliwe, że teraz po nas jadą.
- Dlaczego? - Liam zmarszczył brwi.
- Nie pomyślałam o tym, że namierzanie kogoś działa w obie strony i nas też mogą namierzyć. Rozmawiałam z mamą, a Bones twierdzi, że skoro oni wiedzą kim jestem to na pewno mnie teraz obserwują. - Ostatnie słowa wypowiedziałam z zaciśniętym głosem. Liam otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć. - Przepraszam, przyciągam kłopoty jak pieprzony magnes.
- To nie Twoja wina. Bones mógłby nas o tym poinformować - stwierdził Liam. Jego głos jak zawsze nabrał pewnej szorstkości przy jego imieniu.
- Tak czy siak musimy się stąd wynosić - odparłam z krótką przerwą na ziewnięcie.
Byłam naprawdę zmęczona. Dopiero co przylecieliśmy do Irlandii, włamaliśmy się do kamienicy, ja zemdlałam jak ostatnia sierota i już musimy wyjeżdżać. Ciekawa byłam gdzie tym razem. Jak na razie zaliczyliśmy Londyn, Glasgow i Belfast. Coś czułam, że nasz następny cel również będzie stolicą.
***
Spakowaliśmy
już wszystko do samochodu Bonesa, tym razem było to kompletnie niewyróżniające
się z tłumu granatowe auto. Gdy go o to zapytałam powiedział, że trudniej kogoś
znaleźć, gdy wygląda się jak zwykli śmiertelnicy. Czyżbyśmy awansowali na
niezwykłych? Bo co? Bo jesteśmy popaprani i szukamy kogoś kto może być martwy
zostawiając po sobie trupy? Cholera. To nie zabrzmiało dobrze. Ponury śmiech
wyrwał się z mojej piersi. Co z tego skoro to była prawda? Wsiedliśmy do środka
i odjechaliśmy. Nie potrafiłam zmrużyć oka mimo tego, że moje zmęczenie
osiągało już poziom kiedy nie miałam siły poprawić pasu, który odpiął się,
zapewne dlatego że źle go zapięłam. Liam siedzący ze mną z tyłu zrobił to za
mnie pochylając się nade mną. Był tak blisko, że jego zapach całkowicie mnie
otoczył. Nie widziałam jego twarzy do czasu, kiedy księżyc wyłonił się zza
chmur i oświetlił jego przystojne rysy. Nawet teraz był przystojny. Nasze
spojrzenia spotkały się na krótką chwilę. Nagle w środku rozbrzmiał telefon
Bonesa. Chłopak odebrał nie odwracając wzroku od drogi.
- Bones - powiedział z irytacją.
- Hipokryta - mruknęłam pod nosem. Ten rzucił mi rozbawione spojrzenie w lusterku. Po chwili na jego twarzy wymalował się strach i panika.
- Co?! Uciekaj stamtąd! Jak to nie możesz?! Już jadę! Boże wytrzymaj do tego czasu błagam... - urwał kiedy wszyscy usłyszeliśmy dźwięk informujący o tym, że rozmówca zakończył połączenie. - Kurwa!
Bones zawrócił gwałtownie na środku drogi wywołując ogólną panikę wśród nas. Opony samochodu zaprotestowały głośnym piskiem przy tym manewrze, a nas wcisnęło w siedzenia, gdy prędkość samochodu zwiększała się gwałtownie. Cóż, może i z zewnątrz ten samochód wyglądał zwyczajnie, ale ktoś na pewno grzebał w jego środku.
- Bones co się dzieję?! - krzyknął Liam.
- Wracamy - warknął przyspieszając jeszcze bardziej.
- Dlaczego?! - spytała przestraszona Mira.
- Nie zadawajcie mi teraz głupich pytań! - ryknął, a w aucie momentalnie zapanowała cisza.
Dojechaliśmy na miejsce w ciągu 10 minut. Podniosłam się gwałtownie, gdy zobaczyłam jak z okien mieszkania Bonesa wydobywa się dym. Nikt nie wezwał straży, bo okolica była równie opuszczona jak ta, w której byliśmy zaledwie kilka godzin wcześniej. Bones zatrzymał się i wybiegł z samochodu tak szybko, że żadne z nas nie zdążyło zorientować się co się dzieje. Chłopak wbiegł do środka kamienicy.
- O Boże... - wyrwało mi się.
- Myślicie, że ktoś tam jest? Ktoś...ważny dla niego? - spytała Mira słabym głosem.
Nagle dotarło do mnie, że Liam też wysiada z samochodu. Chwyciłam go za rękę chcąc go powstrzymać.
- Liam!
- Idę tam! Nie obchodzi mnie kto tam jest, ważne że może stracić życie! - krzyknął i wyrwał mi się. Wysiadłam razem z nim i pobiegłam chcąc go dogonić.
- O nie, Ty zostajesz! - Złapał mnie za nadgarstki ze stanowczym wyrazem twarzy.
- Nie! Idę z Tobą!
- Nie ma mowy! Nie pozwalam Ci! - krzyknął ściskając mocniej moje nadgarstki.
- Bones - powiedział z irytacją.
- Hipokryta - mruknęłam pod nosem. Ten rzucił mi rozbawione spojrzenie w lusterku. Po chwili na jego twarzy wymalował się strach i panika.
- Co?! Uciekaj stamtąd! Jak to nie możesz?! Już jadę! Boże wytrzymaj do tego czasu błagam... - urwał kiedy wszyscy usłyszeliśmy dźwięk informujący o tym, że rozmówca zakończył połączenie. - Kurwa!
Bones zawrócił gwałtownie na środku drogi wywołując ogólną panikę wśród nas. Opony samochodu zaprotestowały głośnym piskiem przy tym manewrze, a nas wcisnęło w siedzenia, gdy prędkość samochodu zwiększała się gwałtownie. Cóż, może i z zewnątrz ten samochód wyglądał zwyczajnie, ale ktoś na pewno grzebał w jego środku.
- Bones co się dzieję?! - krzyknął Liam.
- Wracamy - warknął przyspieszając jeszcze bardziej.
- Dlaczego?! - spytała przestraszona Mira.
- Nie zadawajcie mi teraz głupich pytań! - ryknął, a w aucie momentalnie zapanowała cisza.
Dojechaliśmy na miejsce w ciągu 10 minut. Podniosłam się gwałtownie, gdy zobaczyłam jak z okien mieszkania Bonesa wydobywa się dym. Nikt nie wezwał straży, bo okolica była równie opuszczona jak ta, w której byliśmy zaledwie kilka godzin wcześniej. Bones zatrzymał się i wybiegł z samochodu tak szybko, że żadne z nas nie zdążyło zorientować się co się dzieje. Chłopak wbiegł do środka kamienicy.
- O Boże... - wyrwało mi się.
- Myślicie, że ktoś tam jest? Ktoś...ważny dla niego? - spytała Mira słabym głosem.
Nagle dotarło do mnie, że Liam też wysiada z samochodu. Chwyciłam go za rękę chcąc go powstrzymać.
- Liam!
- Idę tam! Nie obchodzi mnie kto tam jest, ważne że może stracić życie! - krzyknął i wyrwał mi się. Wysiadłam razem z nim i pobiegłam chcąc go dogonić.
- O nie, Ty zostajesz! - Złapał mnie za nadgarstki ze stanowczym wyrazem twarzy.
- Nie! Idę z Tobą!
- Nie ma mowy! Nie pozwalam Ci! - krzyknął ściskając mocniej moje nadgarstki.
Cichy jęk
wydobył się z moich ust przez ból, który mi sprawił. Chłopak spojrzał
zszokowany na swoje ręce i puścił mnie gwałtownie. Korzystając z okazji
wyminęłam go i wbiegłam do budynku. W środku było mnóstwo dymu, który wydobywał
się zza otwartych drzwi do mieszkania Bonesa. Gdy przekroczyłam prób poczułam
przerażenie widząc jak wszystko płonie. W pierwszym odruchu chciałam się
wycofać, ale paniczny krzyk Bonesa mnie powstrzymał. Wrzeszczał tak bardzo
zrozpaczonym głosem, że w jednej chwili podjęłam decyzję, żeby wejść do środka.
Omijałam płonące meble i dusiłam się szarą, duszącą mgłą. W końcu go zobaczyłam
wyważającego jakieś drzwi.
- Bones!
Spojrzał na mnie zaskoczony. Podbiegłam do niego kaszląc okropnie, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby się teraz wycofać.
- Pomóż mi ją znaleźć - krzyknął spanikowany.
- Kogo?!
Nie odpowiedział jednak, bo w tym momencie usłyszeliśmy czyjś płacz i krzyki. Pobiegłam w ich kierunku zanim Bones zareagował. Chwyciłam klamkę i krzyknęłam z bólu. Była okropnie gorąca i poparzyła moją prawą dłoń. Odskoczyłam, gdy chłopak sprawnym ruchem naparł barkiem na drzwi. Naszym oczom ukazała się płonąca sypialnia. Bones od razu pobiegł do wysokiej szafy, której ogień nie zdążył jeszcze zająć i otworzył ją z trzaskiem. W środku siedziała skulona dziewczyna. Chłopak wziął ją na ręcę i gdy obrócił się do mnie, na jego twarzy zobaczyłam taką troskę, że przez chwilę nie mogłam uwierzyć, że to ta sama osoba. Szybko otrzeźwiałam i odsunęłam się, żeby mógł przejść. W ostatniej chwili pociągnęłam go, gdy zamachnął się wychodząc tak bardzo, że dziewczyna w jego ramionach uderzyłaby głową w ścianę. Kaszląc przeszliśmy do wyjścia. Do środka wchodził właśnie Liam, który odetchnął z ulgą na nasz widok. Podbiegł do mnie ignorując całkowicie to, że wokół było mnóstwo palących się rzeczy. Pojawił się przy mnie w momencie kiedy poczułam słabość w nogach. Podtrzymał mnie szybko i z jego pomocą wyszliśmy z mieszkania. Na schodach wziął mnie na ręce, a ja wtuliłam twarz w jego koszulkę kaszląc od dymu, który zdążył wtargnąć w moje płuca. To uczucie było tak okropne, że nie potrafiłabym go porównać do żadnego innego. Gdy znaleźliśmy się w końcu na zewnątrz spróbowałam odetchnąć, ale sprawiało mi to okropny ból. Czułam, że odpływam drugi raz tej nocy. Do moich uszu dotarł fragment rozmowy zanim całkowicie straciłam kontakt ze światem zewnętrznym.
- Przepraszam - załkał ktoś.
- To ja przepraszam...
- Bones!
Spojrzał na mnie zaskoczony. Podbiegłam do niego kaszląc okropnie, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby się teraz wycofać.
- Pomóż mi ją znaleźć - krzyknął spanikowany.
- Kogo?!
Nie odpowiedział jednak, bo w tym momencie usłyszeliśmy czyjś płacz i krzyki. Pobiegłam w ich kierunku zanim Bones zareagował. Chwyciłam klamkę i krzyknęłam z bólu. Była okropnie gorąca i poparzyła moją prawą dłoń. Odskoczyłam, gdy chłopak sprawnym ruchem naparł barkiem na drzwi. Naszym oczom ukazała się płonąca sypialnia. Bones od razu pobiegł do wysokiej szafy, której ogień nie zdążył jeszcze zająć i otworzył ją z trzaskiem. W środku siedziała skulona dziewczyna. Chłopak wziął ją na ręcę i gdy obrócił się do mnie, na jego twarzy zobaczyłam taką troskę, że przez chwilę nie mogłam uwierzyć, że to ta sama osoba. Szybko otrzeźwiałam i odsunęłam się, żeby mógł przejść. W ostatniej chwili pociągnęłam go, gdy zamachnął się wychodząc tak bardzo, że dziewczyna w jego ramionach uderzyłaby głową w ścianę. Kaszląc przeszliśmy do wyjścia. Do środka wchodził właśnie Liam, który odetchnął z ulgą na nasz widok. Podbiegł do mnie ignorując całkowicie to, że wokół było mnóstwo palących się rzeczy. Pojawił się przy mnie w momencie kiedy poczułam słabość w nogach. Podtrzymał mnie szybko i z jego pomocą wyszliśmy z mieszkania. Na schodach wziął mnie na ręce, a ja wtuliłam twarz w jego koszulkę kaszląc od dymu, który zdążył wtargnąć w moje płuca. To uczucie było tak okropne, że nie potrafiłabym go porównać do żadnego innego. Gdy znaleźliśmy się w końcu na zewnątrz spróbowałam odetchnąć, ale sprawiało mi to okropny ból. Czułam, że odpływam drugi raz tej nocy. Do moich uszu dotarł fragment rozmowy zanim całkowicie straciłam kontakt ze światem zewnętrznym.
- Przepraszam - załkał ktoś.
- To ja przepraszam...
_________________________________________________________________
Na początek...hiufygirgryhdigtdyiyr dziękuje za komentarze pod ostatnim rozdziałem! Nie spodziewałam się takiej reakcji z Waszej strony! Dajecie mi prawdziwą motywację! Tym razem udało mi się trochę bardziej rozpisać, więc mam nadzieję, że docenicie moje wysiłki ;) Jeśli ktoś z Was chce być informowany na tt o nowych rozdziałach, piszcie w komentarzach ;)