Kate
Czułam
się jak w innym świecie kiedy wyciągałam z torby klucze do mieszkania. Co ja tu
w ogóle robię? To już nie jest mój świat. Ten naiwny mały świat, w którym
pracowałabym w kawiarni i popełniała głupie młodzieńcze błędy jak pójście do
łóżka z poznanym na imprezie chłopakiem. Nie zdążyłam nawet zwiedzić całego
Londynu, pierwszej pozycji na dziecinnej liście, którą zrobiłam przed
przyjazdem tutaj. Weszłam do środka i uśmiechnęłam się smutno na widok kilku
nierozpakowanych jeszcze kartonów. W życiu nie pomyślałabym, że to wszystko się
tak skończy. Roczna przerwa podczas, której miałam zdecydować kim chce być i co
studiować. Teraz nie miałam już tego problemu. Wiedziałam kim jestem.
Spojrzałam na ramkę ze zdjęciem stojącą na szafce, na którym byłam ja i większość
dziewczyn z mojego roku, wszystkie szeroko uśmiechnięte i beztroskie, tak
typowo amerykańskie jak tylko się dało. Klapnęłam ramkę zdjęciem ku dołowi.
Musiałam w końcu przyznać, że to nie jest moje życie. Już nie. Nie potrafiłabym
teraz do tego wrócić. Tęskniłabym za tym wszystkim co przeżyłam. Nie chodzi o
te złe rzeczy. O tych pragnęłam jak najszybciej zapomnieć. Ale w tym wszystkim
zdarzały się też dobre momenty. Zamknęłam drzwi i zostawiłam swoją walizkę w
przedpokoju. Rozebrałam swój płaszcz i natychmiast przebrałam w coś wygodnego.
Położyłam się na łóżku i wpatrzyłam w sufit. Myślałam, że ta cisza i samotność
sprawi, że poczuje się lepiej z tym wszystkim. Ale czułam się tutaj zbyt obco i
zupełnie nie na miejscu. To nie był dom; dom był tam gdzie byli ludzie, na
których mi zależało i do których się przywiązałam i nawet najpiękniejszy widok
z okna i najlepiej urządzone mieszkanie nie jest tak naprawdę domem jeśli z
drugiego pokoju nie słyszy się ich śmiechu. Zdałam sobie sprawę z tego jak
szybko uzależniłam się od nich wszystkich. Nigdy nie przywiązywałam się do
ludzi w takim tempie. A teraz Ci ludzie byli centrum mojego świata. Mogłam
wrócić do Glasgow. Jednak musiałam zachować się odpowiedzialnie, spłacić
rachunki i zastanowić się co dalej. Zostało mi już naprawdę mało pieniędzy
jeśli wiedziało się ile będę musiała przeznaczyć za wynajem.
Zwinęłam się w kłębek na
łóżku i przymknęłam powieki. I nagle znikąd nawiedziły mnie myśli o Liamie.
Poczułam, że się trzęse i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że płacze.
Nie wiedziałam już do końca dlaczego. A co jeśli naprawdę go kocham? Co jeśli
to uczucie, które wypełnia cały mój umysł, ciało i duszę to właśnie miłość? Czy
może łatwiej będzie się oszukiwać i wciąż temu zaprzeczać. Wtedy może przetrwam
to wszystko. Bo Liam był również moim przyjacielem. Od wroga, chłopaka który
był dla mnie groteską samego siebie, stał się kimś komu powierzyłabym swoje
najcenniejsze sekrety, z kim chciałam spędzać swój czas, marnować go godzinami
w jego towarzystwie podczas, gdy mogłabym robić tysiąc bardziej produktywnych
rzeczy. Słowa 'nie wiem' stały się tak częstym wyrażeniem w moich myślach, że
praktycznie towarzyszyły mi przez cały czas. Ja naprawdę nie wiem. Bo co zrobię
kiedy pozwolę sobie go pokochać, wiedząc, że dla niego mimo wszystko jestem
morderczynią? I wtedy wybuchłam jeszcze większym płaczem.
***
Mira
Czułam,
że wybudzam się z głębokiego snu. Ostatnimi czasy właśnie tak przede wszystkim
spędzałam swój czas. Miałam nadzieję, że Zack w końcu się obudzi. Sarah
powiedziała, że po torturach, które przeszedł jego umysł podświadomie może nie
chcieć się obudzić, podała na to jakiś naukowy termin, którego nie
zapamiętałabym nawet, gdyby napisała mi go na kartce. Najważniejsze było w tym
to, że Zack mimo że dochodził do siebie, to wciąż pozostawał nieprzytomny.
Pomagałam Sarah jak mogłam, obmywałam jego rany i uczyłam się zmieniać jego
opatrunki, wszystkie trudniejsze rzeczy wykonywała ona. Odczuwałam z nią jakąś
dziwną więź, czułam, że ona mnie rozumie. To nie było zwykłe współczucie, tego
naprawdę nie potrzebowałam. To było po prostu zrozumienie, które sprawiło, że
dogadywałyśmy się ze sobą tak dobrze jakbyśmy miały za sobą miesiące
znajomości, a nie dni. Ustalone było, że wracamy do Glasgow, to znaczy ja,
Horan, Zack i William kiedy tylko dwaj ostatni dojdą do siebie. Z Wiliamem było
już o wiele lepiej i już zdążył uprzykrzyć nam życie. W zamian za to Sarah
powiedziała, że będzie musiał sam dawać sobie zastrzyki przeciwbólowe i złamał
się po drugim razie kiedy próbując wstrzyknąć sobie substancję w pośladek
zrobił to tak krzywo, że igła weszła z jednej strony i wyszła tuż kilka
centymetrów dalej. Sarah śmiała się z niego przez kolejne dwa dni, ale
przynajmniej William przyznał, że potrzebuje jej pomocy. Chciałam już otworzyć
oczy kiedy ogarnęło mnie dziwne uczucie. Cała się napięłam i bardzo niepewnie
uchyliłam powieki. W jednej chwili moje serce się zatrzymało, a całe ciało
wypełniło tak mocne uczucie, że miałam wrażenie, że zaraz zacznie się ze mnie
wylewać falami euforii.
- Boo. - Jego głos,
miękkie wargi, zmęczone spojrzenie,
charakterystyczne zmarszczki wokół ust… To wszystko sprawiło, że w
jednej chwili do oczu napłynęły mi łzy. - Tylko się teraz nie maż – dodał
uśmiechając się krzywo.
- Zamknij się dupku -
powiedziałam i natychmiast przytuliłam się do niego delikatnie, żeby nic go nie
zabolało, zaciskając powieki najmocniej jak się dało. Nie wierzę. Obudził się.
W końcu. Nareszcie będę mogła spytać o wszystko i po prostu z nim pobyć,
wiedząc, że tym razem zrozumie co do niego mówię. Sarah mówiła, że to w co
zapadł Zack to tak łagodna wersja śpiączki spowodowana przeżyciami, naturalna
reakcja organizmu. Chłopak zachichotał lekko, ale zaraz jęknął z bólu. -
Ostrożnie Zack, jesteś naprawdę poważnie poturbowany…
- Jakbym nie wiedział -
mruknął. - Ile czasu byłem nieświadomy?
- Ponad tydzień -
powiedziałam odsuwając twarz od jego piersi, żeby móc mu spojrzeć w oczy.
Kochałam jego oczy, kolor, kształt i to jak patrzyły na mnie teraz z uczuciem,
mimo że zachowywał się jakby na niczym mu nie zależało czyli jak zawsze. Zack
skrzywił się i przeklnął pod nosem. - Jak się czujesz?
- Jakby przejechał po mnie
walec drogowy - westchnął. Po chwili spojrzał mi prosto w oczy i aż nieco
przestraszył mnie tym jak wiele emocji przewijało się jego tęczówkach. - Wiesz co było najgorsze w
całym tym torturowaniu, przesłuchaniach i traktowaniu mnie jak śmiecia?
- Ból? - wydukałam drżącym
głosem. Nie chciałam przy nim płakać. On zawsze był taki silny, nie znosił wszelkich
słabości. Chłopak pokręcił przecząco głową i dotknął poharataną i szorstką
dłonią mojego policzka. Kciukiem musnął moją dolną wargę przyprawiając mnie o
dreszcz. Jego oczy złagodniały, a ja poczułam jakby prąd przeszedł mnie przez
całą długość kręgosłupa.
- Nie ból. Nie cierpienie.
Świadomość, że już nigdy Cię nie zobaczę, że nie powiem Ci jak bardzo Cię
kocham i jak bardzo na Ciebie nie zasługuje. I że do końca życia będziesz miała
o mnie mylne zdanie, bo nie będziesz znała prawdy o tym co robię, czym się
zajmuje kiedy wyjeżdżam i…
Położyłam mu palec na
ustach, żeby mu przerwać. Jego wyznanie mną wstrząsnęło. W naszym związku nigdy
nie było takich wyznań. Odrzuciliśmy całą tą romantyczną taniochę, a przed
innymi wręcz udawaliśmy, że nasz związek to nic poważnego. Więc usłyszenie z
jego ust takich słów… Przesunęłam dłoń na jego szorstki od zarostu policzek.
Ogoliłyśmy go z Sarah na samym początku naszego pobytu tutaj, żeby dostać się
do jednej z ran na jego twarzy, ale teraz zdążył już odrosnąć. Miał ciepłą
skórę, pozostałości po wczorajszej gorączce. Patrzył na mnie wyczekująco i
nieco nerwowo. On też nie był przyzwyczajony do mówienia takich rzeczy, nie
wiedział jak zareaguję.
- Wiem o wszystkim Zack.
Wiem o tym czym się zajmowałeś. Ja… Kocham Cię mimo wszystko. Jesteś miłością
mojego życia, zawsze byłeś. Ale musisz również wiedzieć, że nie będę w stanie z
Tobą dalej być jeśli po wyzdrowieniu wrócisz do tego. Nie wytrzymam tego
psychicznie, rozumiesz? Jeśli to co się stało się powtórzy… I tak wciągnęłam
już w to swoich przyjaciół. Mogą być teraz zagrożeni z mojego powodu. Moja
przyjaciółka zabiła człowieka. Najbardziej niewinna dziewczyna jaką znam, niziutka,
zabawna dziewczyna, która zrobiła to przeze mnie, bo ją w to wciągnęłam. Znowu
ktoś może zechcieć się zemścić. I tak masz teraz mnóstwo wrogów. Błagam, nie
pogarszaj tego…
Chłopak otworzył usta,
żeby coś powiedzieć, ale zaraz umilkł. Wydawał się nad czymś intensywnie
zastanawiać. Podejmował decyzję. Los naszego związku był w jego rękach, a ja w
jego ramionach. Nie wiedziałam czy byłabym w stanie go teraz odtrącić, jeśli podjąłby
złą decyzję. Zamknęłam oczy przepełniona nadzieję i strachem. Każda kolejna
sekunda sprawiał, że coraz mniej wierzyłam, że zrezygnuje z tego dla mnie.
Zaczęłam się powoli odsuwać, ale wtedy Zack przysunął mnie do siebie z
powrotem. Otworzyłam gwałtownie powieki i spojrzałam prosto w jego oczy. Nasze
twarze były milimetry od siebie, a nasze nosy niemal stykały się ze sobą. Serce
waliło mi w piersi tak gwałtownie jak ptak uwięziony w za małej klatce.
- Jestem wielkim
szczęściarzem. Każda inna dziewczyna nie dałaby mi nawet szansy tylko od razu zakończyłaby
to co było. Jak myślisz jaka jest moja decyzja? Dla Ciebie porzuciłbym
wszystko.
Jego ramiona przyciągnęły
mnie do siebie jeszcze bliżej, a ja zaczęłam łkać w koszulkę, którą założyłam
mu wczoraj jako piżamę. On taki nie był. Zmienił się. Wcześniej kochałam Zacka.
Teraz wiedziałam, że jest tym co utrzymuje mnie przy życiu. Był moim powietrzem.
Moim wszystkim.
***
Kate
Ledwo
wróciłam z miasta, a już wiedziałam, że zapomniałam o czymś bardzo ważnym.
Zapłaciłam rachunki, poszłam zjeść śniadanie w najtańszej knajpce jaką
znalazłam, zadzwoniłam z budki telefonicznej do rodziców i Veronici, udając jak
zawsze, że wszystko jest świetnie. Zapomniałam jednak, że muszę coś jeść przez
resztę dnia, bo nie mogę przecież żywić się tylko na mieście, bo moje chude oszczędności,
zeszczupleją jeszcze bardziej. Ubrałam z powrotem płaszcz i owinęłam się ściśle
szalikiem, dzisiejsza pogoda była naprawdę mroźna. A już myślałam, że pogoda
się sprawdzi i ta zima w Anglii będzie łągodna. Wyszłam z domu i spojrzałam w
niebo. Nie zdziwiłabym się, gdyby dzisiaj spadł pierwszy śnieg. Ale byłoby
miło, gdyby stało się to dopiero kiedy wrócę do domu gdzie jest ciepło.
Przeszłam zaledwie kilka kroków kiedy zobaczyłam wysoką postać w czarnej,
grubej bluzie, która szła sprężystym krokiem prosto w moim kierunku. Przełknęłam
ślinę i zwalczyłam chęć zawrócenia do domu. To tylko moja chora wyobraźnia. To
zwykły człowiek, który nie chcę mi zrobić krzywdy. Ruszyłam pewnym krokiem do
przodu, mimo że ręce całe mi się trzęsły. Dlaczego nie przekonałam Malika, żeby
pojechał ze mną? Myślałam, że skoro w Ameryce nic mi się nie stało to tutaj też
będę bezpieczna. Kiedy dzielił nas zaledwie kilka metrów ten ktoś podniósł
głowę, żeby spojrzeć przed siebie i oboje zamarliśmy w pół kroku. Char. Nie
sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek go zobaczę. Nic się nie zmienił. Dalej był
tak samo przystojny. Zmieniło się jedynie to, że też jego uroda ani spojrzenie
tych pięknych oczu nie robiły na mnie żadnego wrażenia. Był tylko kolejnym
ładniutkim chłopakiem.
- Wróciłaś. - To nie było
pytanie. Był bardziej zszokowany niż ja. Zastanowiłam się czy gdybym to
wszystko się nie stało to czy żyłabym teraz normalnie. Stwierdziłam, że nie.
Wiedziałam, że prędzej czy później zakochałabym się w nim, a on we mnie. Od
początku nas do siebie ciągnęło. A on też był w to wszystko zamieszany. Jednego
jego brata zabił Zack, a drugi był szefem Red Snow. Prędzej czy później stałoby
się coś co by mnie w to wciągnęło. Ale cieszyłam się, że zostałam w to wciągnięta
od właściwej strony.
- Tak, wróciłam -
powiedziałam patrząc na niego niepewnie. Chłopak zdawał się głęboko nad czymś
zastanawiać.
- Miałem nadzieję, że
wrócisz. Jestem Ci winny przeprosiny i wyjaśnienia… - Spuścił wzrok.
Westchnęłam i podeszłam do niego, żeby położyć mu rękę na ramieniu.
- Nie musisz przepraszać. A
poza tym wiem o wiele więcej niż powinnam. Przykro mi z powodu Twojego brata -
mruknęłam patrząc mu w oczy. Char otworzył szerzej oczy i otworzył usta, ale
nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
- Naprawdę wesz wszystko?
Skąd? Jak…
- To długa historia -
powiedziałam cicho.
- Może opowiesz mi
wszystko w jakimś ciepłym miejscu przy kawie? - Spojrzałam mu w oczy.
Wiedziałam o co mu chodzi. Tu nie chodziło tylko o to, że chciał to wszystko
wiedzieć. Chciał się po prostu ze mną spotkać. Ale ja nie potrafiłam. Wiedziałam,
że on myśli o mnie w taki sposób w jaki ja myślałam o nim przed tym wszystkim.
Ale teraz to się skończyło. Przypomniałam sobie o tym, że wkrótce mogą zacząć
go szukać.
- Char, przepraszam Cię,
ale jestem w kimś nieszczęśliwie zakochana. Nie potrafiłabym… Nawet nie chcę.
Nie mogę się z Tobą spotkać. Ale chcę żebyś wiedział, że możesz być w
niebezpieczeństwie będą Cię szukać. Chcą znać odpowiedzi i myślą, że go do nich
doprowadzisz.
- Do kogo? - Uniósł brew.
- Do O‘Dokeya. Twojego
brata.
______________________________________________________________________________
Przepraszam, że musieliście czekać tak długo na rozdział, mam wymówkę, ale słyszeliście ją zapewne wiele razy na wszystkich blogach, które czytacie, więc nie będę się pogrążać. Chcę tylko żebyście wiedzieli,że nie porzucam tego bloga i dale będę go prowadzić, do końca. Przypominam, że możecie tweetować w hashtagu #LostFF o nowym rozdziale do czego bardzo Was zachęcam, do następnego rozdziału!
Jaki kochany Zack, jejku ')
OdpowiedzUsuńBiedna Kate:(
Czekamnl na next.
@ilypena
Kocham
OdpowiedzUsuńb.fajny ;)
OdpowiedzUsuńWow ♥ Świetne :)
OdpowiedzUsuńCudowny. Ciekawe gdzie jest Liam, czy o niej mysli. Jezu, tyle pytan a tak malo odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńKocham mocno, nie musisz nam sie tlumaczyc. Masz tez wlasne zyccie . Nie mamy ci tego zazle:*
O mamo.. Nie wiem jak to sie stało, że nie przeczytałam poprzedniego rozdziału. Tak strasznie chciałabym, zeby Kate była z Bonsem dsfghfdew
OdpowiedzUsuńEhh.. Rozdział cudowny jak zawsze. Zdziwiło mnie, że ostrzegła Chara, ale z drugiej strony może to dobrze. :)
Pozdrawiam xx
@FUCKEDbyHARREH
Warto było czekać .Świetny rozdział. Też jestem ciekawa gdzie jest Liam .Myślałam ze ta postać w kapturze to będzie on.:)Zaskoczylas mnie ,oby tak dalej :**
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdzial.super jak.zawsze :-D
OdpowiedzUsuńŚwietny *,* Czekam na next :3
OdpowiedzUsuńJEJ !! O n a G o K o c h a ! !
OdpowiedzUsuńTo takie słodkie
@RudaaSan